MF twierdzi, że jeśli plany wydatków zostaną zrealizowane w stu procentach, to deficyt sektora rządowego i samorządowego wyniesie 2,1 proc. PKB.
Tegoroczny wynik ma więc być gorszy niż w 2017 r., gdy był on rekordowo niski i wyniósł 1,5 proc. PKB. Ale też pisząc o pełnym wykorzystaniu limitu wydatkowego, resort daje wyraźnie do zrozumienia, że prognoza deficytu jest zrobiona z zakładką i w rzeczywistości rezultat może być lepszy. A to dlatego, że bardzo rzadko limit wydatków jest wykorzystywany w pełni. Przeciętnie tzw. naturalne oszczędności to ok. 3 proc. planu. W latach 2011–2017 wynosiły one 10,2 mld zł rocznie, czyli ok. 0,6 proc. PKB.
Prognozy MF znalazły się w aktualizacji programu konwergencji. To dokument, w którym rząd prezentuje Komisji Europejskiej stan polskich finansów publicznych. Dane o deficycie i długu są istotne, bo bezpośrednio pokazują, czy Polska wypełnia unijne wymogi dotyczące prowadzenia polityki fiskalnej.
Skąd wzrost deficytu w 2018 r.? MF nie stwierdza tego wprost, ale można zakładać, że stoi za tym utrzymujący się wysoki poziom transferów socjalnych. Głównie wydatków na emerytury – w tym roku mają one stanowić 10,4 proc. PKB, o 0,3 pkt proc. więcej niż w 2017 r. Autorzy dokumentu podkreślają, że szacunki uwzględniają obniżenie wieku emerytalnego kobiet do 60 lat i mężczyzn do 65 lat oraz waloryzację emerytur i rent, jaka nastąpiła w tym roku. Po drugiej stronie tego bilansu mamy dochody, których najważniejszym źródłem są składki na ubezpieczenie społeczne. MF ocenia, że fundusz płac w gospodarce narodowej – czyli łączna wartość wszystkich wypłacanych – zwiększy się w tym roku o 7,4 proc. To dużo, ale mniej niż w rekordowym 2017 r., gdy fundusz płac wrósł o 9,1 proc.
W prognozach MF ciekawe są też wyliczenia dla kolejnych lat. W 2019 r. deficyt ma wrócić do rekordowego 1,5 proc. PKB. To rok wyborów do parlamentu, co zwykle sprzyja wydatkowemu rozpasaniu i zwiększaniu deficytu, a nie jego zmniejszaniu. Ministerstwo wierzy jednak w utrzymanie wydatków w ryzach dzięki regule wydatkowej. Uniemożliwia ona zwiększanie nakładów szybciej niż wzrost PKB. Resort podaje nawet wstępny limit wydatków na 2019 r. Ma on wynieść 844,9 mld zł i będzie o ok. 41 mld zł większy niż tegoroczny. Ministerstwo, obliczając go, założyło, że nadal będzie poprawiać ściągalność podatków, dzięki czemu uzyska dodatkowe miliardy niezależne od bieżącej koniunktury. To ma ułatwić resortowi obniżenie deficytu strukturalnego w przyszłym roku, czyli wyniku finansów publicznych oczyszczonego z wpływu zmian w gospodarce. Jeszcze w tym roku tak liczony deficyt ma się powiększyć do 2,8 proc. PKB, ale w przyszłym spadnie do 2,3 proc. PKB. Spadek ma być kontynuowany również w kolejnych dwóch latach tak, by w 2021 r. deficyt strukturalny wynosił już 1,3 proc. PKB. To bardzo blisko celu średniookresowego, z którego rozlicza nas Unia Europejska. Wynosi on 1 proc. PKB.
Obniżanie deficytu będzie miało korzystny wpływ na wielkość długu. Może nie będzie on szybko spadał, ale też nie wzrośnie. MF zakłada, że już w tym roku powinien zmaleć do 50,4 proc. PKB (z 50,6 proc. w poprzednim). Z szacunków resortu wynika, że dług ustabilizuje się na tym poziomie w 2019 r., a w kolejnych dwóch latach będzie malał do 48,7 proc. PKB w 2020 i 46 proc. PKB w 2021 r.