Wall Street "zaliczyła najgorszy tydzień od ponad dwóch lat, sygnalizując, że rośnie niepokój inwestorów o to, czy skutki restrykcyjnej polityki handlowej (...) nie zakłócą 9-letniej hossy na rynku" - pisze nowojorski dziennik.
Dow Jones, flagowy indeks Wall Street, stracił ponad 1400 punktów w ciągu pięciu dni (5,7 proc.) - to największa tygodniowa strata od stycznia 2016 roku.
Rosną obawy, że "coraz bardziej restrykcyjna polityka handlowa załamie globalne ożywienie gospodarcze" - podkreśla "WSJ".
Spadły znacząco notowania na światowych giełdach, a główne indeksy w Europie, Japonii, Szanghaju i Hong Kongu straciły ponad 3 proc. w ciągu ostatniego tygodnia.
Wyprzedaż akcji nabrała tempa, gdy administracja prezydenta Trumpa zapowiedziała sankcje handlowe na Chiny, co tylko pogorszyło i tak już nienajlepszy klimat na rynkach po ogłoszeniu taryf na stal i aluminium.
Pekin zareagował w piątek zapowiedzią wprowadzenia ceł na dobra amerykańskie. Już w czwartek, po podpisaniu przez Trumpa dyrektywy o sankcjach, Pańśtwo Środka zaostrzyło ugodową jak dotąd retorykę: "Chiny nie chcą wojny handlowej, ale się przed nią nie cofną" - ogłosiła chińska ambasada w Waszyngtonie.
Chiny "będą walczyć do końca (...) przy wykorzystaniu wszelkich koniecznych środków" - ostrzegła ambasada.
Inwestorów zaniepokoiły też konsekwencje skandalu wokół firmy doradczej Cambridge Analytica, która weszła w posiadanie danych około 50 mln użytkowników Facebooka. Może to oznaczać wprowadzenie bardziej surowych przepisów regulujących sektor firm technologicznych, toteż na giełdzie spadają ich notowania - wyjaśnia "WSJ".
Na domiar złego "aktywność gospodarcza w strefie euro spada od dwóch miesięcy", a indeks banku Citi, mierzący tę aktywność, osiągnął najgorszy poziom od dwóch lat - pisze dziennik.
Połączenie tych czynników sprawia, że inwestorzy wysprzedają akcje, rośnie też - jak zwykle, gdy na rynkach pojawia się niepokój - popyt na obligacje rządowe, co sprawia, że spada ich rentowność; rośnie też cena złota, a spada kurs dolara - podsumowuje "WSJ".
Portal informacyjny Axios komentuje to w ten sposób: "Trump wprowadził do systemu liczne czynniki ryzyka", które odbiły się na giełdach, a niepokój powiększa jeszcze przekonanie, potwierdzane przez doradców prezydenta, że w jego decyzjach nie widać "szeroko zakrojonej strategii".
Szef prestiżowej Rady Stosunków Zagranicznych (CFR) Richard Haass napisał na Twitterze: "To najbardziej niebezpieczny moment we współczesnej historii Ameryki i w dużej mierze doprowadziliśmy do tego my sami, a nie bieg wydarzeń".