Chociaż gospodarka ma w najbliższych latach szybko rosnąć, to wyraźny spadek długu publicznego zobaczymy dopiero pod koniec dekady.
W przyszłym roku znowu więcej do spłacenia / Dziennik Gazeta Prawna
W ubiegłym tygodniu rząd przyjął i skierował do Sejmu projekt budżetu państwa na przyszły rok. Jak co roku zaktualizował też strategię zarządzania długiem Skarbu Państwa. To dokument, w którym Ministerstwo Finansów pokazuje, w jaki sposób zamierza pozyskiwać środki na sfinansowanie naszych potrzeb pożyczkowych. W przyszłym roku musi znaleźć na ten cel ponad 180 mld zł. Resort musi też zadbać, aby poziom długu publicznego wrócił w końcu na spadkową ścieżkę. Z przyjętej strategii wynika, że fiskus nie zamierza się z tym śpieszyć, a wyraźne ograniczenie zadłużenia przewidywane jest dopiero od 2020 r.
Dług spadnie na chwilę
MF przewiduje, że w tym roku dług publiczny liczony według unijnej metodologii, czyli szerszej definicji, w której statystyki uwzględniają m.in. zadłużenie Krajowego Funduszu Drogowego, spadnie do 53,8 proc. PKB z 54,4 proc. zanotowanych w 2016 r.
– Ma to oczywiście związek z bardzo dobrą sytuacją budżetu państwa, w szczególności po stronie dochodowej. Jeszcze na wiosnę w aktualizacji programu konwergencji przewidywany był wzrost tej relacji – przypomina w rozmowie z DGP Piotr Nowak, wiceminister finansów.
W przesłanym w kwietniu do Brukseli dokumencie MF przewidywało, że w 2017 r. dług będzie stanowił 55,3 proc. PKB. Takiego wzrostu nie będzie dzięki dobrej sytuacji budżetu. Po ośmiu miesiącach ma on niemal 4,9 mld zł nadwyżki. Do końca roku zamieni się ona w deficyt, ale ten będzie na pewno zdecydowanie niższy od limitu 60 mld zł zapisanego w ustawie budżetowej.
Po tegorocznym spadku zadłużenia sektora rządowego i samorządowego przyszły rok ma jednak znów przynieść jego wzrost. Fiskus wyjaśnia, że będzie to głównie wynik zdarzeń jednorazowych, jak wykup obligacji KFD, które zostały przeniesione z OFE do ZUS podczas zmian w systemie emerytalnym w 2014 r.
Na 2018 r. eksperci resortu finansów prognozują wzrost długu do 54,2 proc. PKB. A rok później tylko symboliczny spadek do 54 proc. Wszystko to w warunkach szybkiego wzrostu PKB, który zdaniem strony rządowej aż do końca tej dekady ma się utrzymywać na poziomie 3,8 proc. Zauważalny spadek długu to zdaniem MF perspektywa lat 2020–2021. Wówczas ma on wynieść odpowiednio 51,8 oraz 48,9 proc. PKB.
Dzisiaj wielkość naszego długu w relacji do wartości PKB pozytywnie wyróżnia nas na tle unijnej średniej, gdzie sięga on ponad 80 proc. Jednak wśród gospodarek z regionu, z którymi konkurujemy o dostęp do kapitału, lepszą kondycję finansów publicznych mają już Czesi i Słowacy.
Będziemy mniej pożyczali za granicą
Na koniec września resort finansów tegoroczne potrzeby pożyczkowe miał sfinansowane w 86 proc., dlatego wzorem lat ubiegłych w IV kw. startuje pożyczanie a conto 2018 r.
– Standardowo w IV kw. podaż na przetargach kasowych jest ograniczana, a liczba przetargów zamiany, na których do odkupu oferowane są obligacje z następnego roku, zwiększana – mówi Piotr Nowak.
W ubiegłych latach MF prefinansowało w ostatnich miesiącach roku od 20 do 30 proc. potrzeb roku następnego. Tradycyjnie sprzedaż obligacji będzie się odbywała głównie w złotym, chociaż resort finansów nie mówi „nie” pożyczaniu w walucie obcej, głównie w euro.
– Emisje długu zagranicznego nie są na obecnym etapie planowane w tym roku, aczkolwiek nie są też całkowicie wykluczone. Celem strategicznym MF jest stopniowe obniżanie udziału długu w walutach obcych – podkreśla wiceminister.
W strategii założono, że udział długu walutowego w całym zadłużeniu SP powinien spaść w 2021 r. do poziomu 27,3 proc. z prawie 32 proc., jakie MF przewiduje na ten rok. To nie znaczy, że ministerstwo całkowicie zrezygnuje z finansowania poza krajem, które jest tańsze w obsłudze niż w złotym, chociaż naraża nas na ryzyka związane z jego osłabieniem.
Zdaniem ekspertów MF nie musi się martwić o chętnych do kupowania naszego długu. Dużą popularnością, także wśród inwestorów zagranicznych, cieszą się obligacje w złotych. W ostatnich dwóch miesiącach wprawdzie zmniejszyli swoje zaangażowanie na naszym rynku, jednak wciąż pozostajemy dla nich atrakcyjnym miejscem do lokowania kapitału. Szczególnie że ostatnio cieplejsze są dla nas komentarze ze strony agencji ratingowych, które doceniają poprawę koniunktury i podnoszą nam prognozy wzrostu PKB.
– Sądzimy, że dobra sytuacja gospodarcza będzie więcej niż niwelować ryzyko polityczne i sprawi, że w kolejnych miesiącach utrzyma się popyt na polski dług skarbowy – przewidują ekonomiści Banku Handlowego.