Początek nowego tygodnia przyniósł lekkie spadki na wycenie polskiej waluty - ocenili w poniedziałek analitycy. Ok. godz. 17 za euro trzeba było zapłacić 4,21 zł, dolar kosztował 3,85 zł, funt 4,98 zł, a frank szwajcarski - 3,86.

Analityk z DM BOŚ Konrad Ryczko wskazał, że "początkowy optymizm związany z wynikami II tury wyborów prezydenckich we Francji szybko ustąpił spodziewanej realizacji zysków z tego scenariusza". Wyjaśnił, że "przy lekkiej korekcie na wycenie EUR/USD bardziej ryzykowne waluty musiały zmierzyć się z niekorzystnym układem na szerokim rynku, stąd spadki na złotym".

Podkreślił, że złoty w dalszym ciągu jednak pozostaje stosunkowo mocny, "należy mieć jednak świadomość, iż ewentualne przesuniecie uwagi inwestorów na temat czerwcowej podwyżki stóp przez FED może umocnić USD, a to z kolei może stanowić czynnik podbijający prawdopodobieństwo scenariusza korekty na PLN".

Rafał Sadoch z DM mBank wskazał, że "obecna siła polskiej waluty jest związana z dobrą koniunkturą gospodarczą zarówno w kraju, jak i na świecie i nie można wykluczyć, że te elementy umocnią jeszcze kurs złotego".

Przypomniał, że pod koniec tygodnia pojawią się kwietniowe dane o inflacji CPI oraz decyzja Moody's ws. wiarygodności kredytowej. "Zarówno w jednym jak i drugim przypadku wpływ na krajową walutę powinien być marginalny" - ocenił.