Złoty w środę nie stracił tyle wobec dolara, co inne waluty regionu, a wobec euro nawet się umocnił - zwracają uwagę analitycy. Ok. godz. 17 za euro trzeba było zapłacić 4,29 zł, za dolara 4,06 zł, za franka 4,03 zł, a za funta 5,00 zł.

W opinii Rafała Sadocha z DM mBanku notowania złotego w środę, w porównaniu do innych walut regionu "prezentowały się dość dobrze". Analityk zarazem zwraca uwagę, że "wszystkie waluty z krajów naszego regionu straciły dziś na wartości wobec dolara, który mocno zyskuje w związku ze wzrostem szans na podwyżkę stóp procentowych podczas marcowego posiedzenia FED".

"Jest to głównie wynikiem komentarza szefa New York FED Williama Dudleya, który stwierdził, że taki ruch jest coraz bardziej prawdopodobny, a ryzyka dla prognoz wzrostu gospodarczego w związku z oczekiwanym impulsem fiskalnym ze strony nowej administracji są obecnie pozytywne" - podkreśla.

"W dalszej części tygodnia głos w sprawie kształtu polityki monetarnej w USA zabierze jeszcze kilku członków FED, a patrząc na dane napływające z amerykańskiej gospodarki wypowiedzi te powinny wspierać dalsze zacieśnianie polityki pieniężnej. W tym scenariuszu należałoby oczekiwać wzrostu pary USD/PLN w kierunku 4.15 w perspektywie najbliższych dwóch tygodni" - dodaje Sadoch.

Przyznaje zarazem, że wtorkowe wystąpienie Donalda Trumpa przed Kongresem "nie zawierało wielu konkretów", tym niemniej "nastroje na rynkach pozostają świetne". "To ogólnie pozytywny dla polskiej waluty czynnik, który oddziałuje w kierunku umocnienia złotego wobec euro. Notowania EUR/PLN spadły dziś do poziomu 4.30, wokół którego powinny pozostawać w kolejnych dniach. Dzisiejsze dane PMI pozostały bez wpływu na notowania polskiej waluty" - komentuje analityk mBanku.

Także Konrad Ryczko z DM BOŚ zwraca uwagę na fakt, że "kurs PLN nie zareagował w większym stopni na publikację przemysłowego indeksu PMI dla polskiej gospodarki za luty, który wyniósł 54,2 pkt. wobec oczekiwanych 54,8 pkt, czyli nieznacznie poniżej prognoz".

Jego zdaniem także mocniejszy dolar nie zaszkodził w większym stopniu walutom rynków wschodzących, a więc również złotemu. "Z uwagi na fakt, iż wystąpienie Donalda Trumpa nie przyniosło spodziewanych szczegółów, dotyczących reformy podatkowej oraz pakietu stymulacyjnego, inwestorzy skupili się na wypowiedziach członków FED, które wskazywały na możliwy scenariusz marcowej podwyżki stóp procentowych" - komentuje Ryczko. W opinii analityka BOŚ prawdopodobieństwo podwyżki stóp na najbliższym posiedzeniu FED "wzrosło do ok. 80 proc.".