Ministerstwo finansów bez problemu sprzedało w czwartek obligacje za 5 mld złotych, choć inwestorzy wyrazili zainteresowanie kupnem papierów za 12,5 mld zł. Według analityka z Pekao Arkadiusza Urbańskiego za wynikami aukcji prawdopodobnie stoją inwestorzy zagraniczni.

Dobry wynik czwartkowego przetargu zachęcił ministerstwo do zaoferowania, w tzw. przetargu uzupełniającym, papierów za kolejny miliard.

Analityk rynków finansowych z banku Pekao Arkadiusz Urbański powiedział PAP, że początek roku wskazuje na zainteresowanie obligacjami nie tylko w Polsce, ale i w regionie, mimo ryzyka wyższej inflacji na świecie i ryzyka, że Fed będzie szybciej podwyższał stopy procentowe. Według Urbańskiego od kilku tygodni widać, że inwestorzy mają apetyt na ryzyko, rosną indeksy giełdowe, złoty się umacnia.

"To wszystko stwarza dobry klimat; inwestorzy obecni na rynku długu cieplej spojrzeli na polskie papiery. Jest to już druga w tym roku solidna aukcja, gdzie popyt nie został zagospodarowany w całości" - wskazał.

W jego ocenie przetarg styczniowy był bardzo udany - popyt dwukrotnie przekroczył podaż. "Z podobną relacją mieliśmy do czynienia dziś, co pokazuje, że prawdopodobnie za udaną aukcją stoją inwestorzy zagraniczni, którzy ostatnio szeroko patrzą na różne klasy aktywów. Patrząc na zachowanie indeksów giełdowych, złotego i rentowności obligacji w ostatnich kilku dniach, widać apetyt inwestorów" - powiedział.

Według Urbańskiego od 30 stycznia widać codzienne umacnianie się polskich obligacji, czyli spadek rentowności, a czwartek może się zakończyć nawet solidniejszym ruchem. Jego zdaniem nawet cały tydzień może zamknąć się pozytywnie dla polskiego długu.

Urbański uważa, że dobry okres dla polskich obligacji nie będzie jednak trwał długo. "Jestem trochę pesymistą, jeśli chodzi o stopy procentowe, widzę ryzyko inflacji, ryzyko zacieśnienia polityki w Stanach, EBC będzie się wycofywał z polityki łagodzenia ilościowego. To wszystko może się skumulować, nie za tydzień, nie za dwa, ale w drugiej połowie roku, kiedy zobaczymy wyraźniejsze osłabienie obligacji na świecie" - powiedział.

Analityk jest zdania, że - jeśli w najbliższych kilku tygodniach takie otoczenie rynkowe się utrzyma - resort finansów powinien skrupulatnie realizować swój plan finansowania potrzeb pożyczkowych i budować jak największy zapas na kolejne miesiące. "Sądzę, że po lutym uda się sfinansować dobrze powyżej 40 proc. tegorocznych potrzeb pożyczkowych brutto, co byłoby pożądane w sytuacji zmiennych warunków rynkowych, które mogą się pogorszyć w kolejnych kwartałach" - dodał.

Pod koniec stycznia resort finansów sprzedał obligacje skarbowe za ponad 9 mld zł, a w przetargu uzupełniającym - za ponad 1,6 mld zł. Po tym przetargu stopień sfinansowania potrzeb pożyczkowych brutto w 2017 r. wyniósł.