Pierwsza sesja handlu na rynku walutowym w nowym roku przyniosła spadek wyceny złotego o ok. 0,2 proc. wobec zagranicznych dewiz. Aktywność inwestorów była ograniczona - wskazał w poniedziałek analityk DM BOŚ Konrad Ryczko.

Ok. godz. 16.15 euro kosztowało 4,41; dolar - 4,21; funt brytyjski - 5,17, a frank szwajcarski - 4,11 zł.

Pierwszy roboczy dzień po Nowym Roku był wolny od handlu w USA, Wielkiej Brytanii oraz Japonii, co wygenerowało tzw. płytki rynek, gdzie każde większe zlecenie może istotnie przełożyć się na notowania - zaznaczył analityk.

Według Ryczki, skala spadków na złotym i innych krajowych aktywach była jednak ograniczona, również z uwagi na dobre dane z krajowej gospodarki, gdzie indeks PMI wyniósł 54,3 pkt. wobec oczekiwanych 51,8-52,2 pkt. Jego zdaniem szczególną uwagę należy zwrócić na najwyższy od czerwca 2015 r. wzrost produkcji oraz wzrost nowych zamówień, co podbija oczekiwania na publikacje GUS za grudzień (m.in. produkcja).

W szerszym ujęciu krajowi inwestorzy czekają na zainicjowanie handlu w USA, co pozwoli ocenić nastroje na globalnych rynkach na początku 2017 r. Trwa wyczekiwanie na opublikowanie ratingów Polski przez agencje Moody’s i Fitch, co nastąpi 13 stycznia.

Analityk DM mBanku Rafał Sadoch zwrócił natomiast uwagę, że w poniedziałek złoty był jedną z najniżej notowanych walut regionu i nie pomogły nawet zdecydowanie lepsze od oczekiwań dane PMI, które poprawiły perspektywę polskiej gospodarki na przełomie 2016 i 2017 roku. Oprócz polepszenia koniunktury sektora przemysłowego poniedziałkowe dane Markit wskazują na umacniającą się presję inflacyjną w polskiej gospodarce, co jest spójne z dużo lepszymi od prognoz wstępnymi danymi na temat inflacji CPI opublikowanymi w piątek przez GUS.

Szybszy wzrost cen, poprzez nasilenie oczekiwań na podwyżki stóp procentowych powinien oddziaływać w kierunku umocnienia złotego. Jednak polska waluta pozostaje "odporna na lepsze dane", ze względu na oczekiwany rating Polski.

Amerykańska waluta zyskała w poniedziałek w porównaniu do euro, co przełożyło się na większą przecenę złotego wobec dolara niż wspólnej waluty.

"We wtorek poznamy odczyty indeksów koniunktury gospodarczej PMI oraz ISM, w środę protokół z ostatniego posiedzenia FED, w czwartek wskaźniki koniunktury z sektora usługowego, a w piątek - pod nieobecność części krajowych inwestorów - grudniowe dane z rynku pracy. Potencjalne pozytywne zaskoczenie może zwiększyć oczekiwania na szybsze podwyżki stóp procentowych w USA, co z kolei przemawiałoby za większą słabością złotego wobec USD niż euro. Wydaje się, że ryzyka dla notowań amerykańskiej waluty są asymetryczne i reakcja rynkowa powinna być silniejsza na lepsze od prognoz wskaźniki niż słabsze dane" - zauważył Sadoch.