W trakcie wtorkowej sesji polska waluta odrobiła część ostatnich strat, ale nie wynikało to z poprawy czynników krajowych lecz powrotu inwestorów do walut rynków wschodzących - zwraca uwagę analityk DM mBanku Kamil Maliszewski.

Około godz. 18.15 euro kosztowało 4,22 zł, dolar - 4,16 zł, frank szwajcarski - 4,12 zł, a funt - 5,17 zł.

"Wydaje się, że ostatnie dużo słabsze od prognoz dane z polskiej gospodarki na temat produkcji przemysłowej i sprzedaży detalicznej, sugerujące dalsze hamowanie dynamiki PKB w kierunku 2 proc. w końcówce 2016 roku, oraz ryzyko cięcia ratingu przez agencję Moody`s na początku 2017 roku są tymi elementami, które przemawiają za słabością polskiej waluty" - dodał ekspert.

Jak podkreślił, wtorkowe odreagowanie na złotym wydaje się podyktowane tylko korektą ostatnich spadków. "W dalszym ciągu spodziewamy się podejścia w kierunku 4,50 w przypadku pary EURPLN przed końcem roku. W perspektywie do końca tygodnia widzimy natomiast ryzyko wzrostu notowań pary EURPLN do poziomu 4,44" - prognozuje przedstawiciel DM mBanku.

Maliszewski wskazał, że patrząc na rynek dolara, widać obecnie bardzo silne wahania amerykańskiej waluty. "Do końca tygodnia sytuacja powinna się uspokoić ze względu na Święto Dziękczynienia, w środę jednak możliwe jest dalsze umocnienie USD, ze względu na szereg publikacji z gospodarki USA. Scenariuszem bazowym na najbliższe tygodnie pozostaje natomiast atak na okolice 4,20" - ocenił.

Z kolei Konrad Ryczko z DM BOŚ wtorkową sesję nazwał próbą kontynuacji odreagowania na wycenie złotego. Zwrócił jednak uwagę, że ostatecznie na większości zestawień kursy powróciły blisko punktów odniesienia z poniedziałku.

"Ruch ten częściowo tłumaczyć można zachowaniem rynków bazowych, gdzie po lekkiej korekcie koszyk dolara znów umocnił się. Warto jednak wspomnieć, iż wzrosty udało się utrzymać na krajowym długu, gdzie rentowności papierów 10-letnich znalazły się poniżej bariery 3,5 proc. Teoretycznie wycenie FI mogą pomagać ostatnie słabsze odczyty makro, które mogą przynieść powrót spekulacji nt. ewentualnych cięć stóp przez Radę Polityki Pieniężnej. W szerszym ujęciu wydaje się, iż globalne ruchy w postaci umocnienia dolara i podbicia rentowności (przynajmniej do czasu wyraźnych deklaracji ze strony D. Trumpa) zostały chwilowo wyczerpane, co powinno utrzymać szanse na dalsze odreagowanie na złotym" - podsumował w komentarzu Ryczko.