Złoty zaczął tydzień od osłabienia; zdaniem analityków padł ofiarą tendencji dotykających także inne waluty krajów naszego regionu oraz obaw o wzrost napięcia między Polską i KE. O godz. 18.10 euro kosztowało 4,43 zł, dolar - 3,96 zł, frank szwajcarski - 3,99 zł.

W ocenie analityka Domu Maklerskiego mBanku Kamila Maliszewskiego początek tygodnia był niezwykle nieudany dla polskiej waluty. Maksima sprzed decyzji agencji ratingowej Moody’s (która utrzymała rating Polski, ale obniżyła jego perspektywę) zostały pokonane, co - jego zdaniem - może oznaczać, że najbliższe dni przyniosą dalsze osłabienie polskiej waluty w stronę 4,50 zł wobec euro i 4 złotych wobec dolara.

"O ile jednak osłabienie złotego w ubiegłym tygodniu było naszym lokalnym problemem, o tyle dziś byliśmy świadkami wyprzedaży większości walut z regionu, a złoty okazał się silniejszy chociażby od węgierskiego forinta. Widać wyraźnie, że niewielkie znaczenie mają kwestie związane z polityką monetarną, gdyż przesłuchanie przed komisją finansów kandydata na prezesa NBP, prof. Glapińskiego jasno wskazywało, że jest on przeciwnikiem obniżek stóp procentowych w obecnych okolicznościach, gdyż byłyby zagrożeniem dla stabilności systemu bankowego" - zauważył Maliszewski.

Według niego należy więc założyć, że podłożem do słabości złotego są negatywne tendencje, które dotykają rynków wschodzących ze względu na wzrost oczekiwań dotyczący podwyżek stóp procentowych w USA oraz ryzyko polityczne, które skutecznie zapobiegają napływowi kapitału do złotego w okresach, kiedy nastroje na globalnych rynkach są bardziej sprzyjające.

Maliszewski uważa, że brak istotnych publikacji makroekonomicznych zarówno z polskiej jak i globalnej gospodarki spowoduje, że nie pojawią się powody do odwrócenia sytuacji i trzeba się liczyć z kontynuacją osłabienia polskiej waluty. "Jutro najpewniej czeka nas jednak pewne uspokojenie nastrojów i ewentualna dalsza deprecjacja złotego powinna przybrać bardziej umiarkowany przebieg" - dodał Maliszewski.

Według analityka DM BOŚ Konrada Ryczko wzrost presji podażowej na polską walutę, który miał miejsce w poniedziałek, był dość niespodziewany. "O ile podbicie kursu USD/PLN do 3,9750 można było tłumaczyć mocniejszym dolarem i oczekiwaniami pod podwyżkę stóp przez FED, to wybicie nowych 3-miesięcznych maksimów na parze EUR/PLN wskazywało na słabszego złotego" - uważa Ryczko.

Jego zdaniem można założyć, że spadek wartości złotego jest w dużej mierze wynikiem płytszego rynku oraz dzisiejszych oczekiwań na upublicznienie opinii Komisji Europejskiej dotyczącej sporu w sprawie Trybunału Konstytucyjnego. "Najprawdopodobniej taka opinia będzie stosunkowo niekorzystna dla partii rządzącej, co mogłoby doprowadzić do wzrostu napięć na linii Komisja Europejska - Polska" - ocenił analityk.