Podczas piątkowej sesji polska waluta pozostawała nieznacznie mocniejsza mimo relatywnie złych danych z krajowej gospodarki - ocenili analitycy zaznaczając, że inwestorzy czekają na decyzję agencji Moody’s dotyczącą ratingu Polski, co wpłynie na wycenę złotówki.

O godz. 17.20 euro kosztowało 4,41 zł, dolar - 3,90 zł, frank szwajcarski - 4 zł.

Ekspert DM BOŚ Konrad Ryczko zwrócił uwagę, że przez większą część sesji złoty pozostawał nieznacznie mocniejszy, pomimo relatywnie złych danych z krajowej gospodarki.

"Najpierw szybki szacunek PKB za pierwszy kwartał wykazał jedynie 3 proc. wobec oczekiwanych 3,4 proc., a następnie dane dot. bilansu płatniczego przyniosły publikację deficytu na poziomie 103 mln EUR, podczas gdy rynek spodziewał się nadwyżki o wartości 334 mln EUR" - przypomniał.

Zdaniem Ryczki ciekawe było to, że rynek przyjął publikacje GUS dość neutralnie, a sam złoty zaczął wytracać zwyżki dopiero w popołudniowej części handlu wraz ze zbliżaniem się do końca sesji na parkiecie w Warszawie.

Mateusz Sutowicz, analityk rynków finansowych z Banku Millennium zauważył, że reakcji na decyzję agencji Moody's i słabszego od oczekiwań odczytu PKB możemy spodziewać się w poniedziałek.

"Jeżeli potwierdzi się obniżenie perspektywy i ratingu, to w naszej ocenie taki bieg wydarzeń wydaje się wkalkulowany w wycenę złotego. Dane o PKB są dużo słabsze od oczekiwań i mogą one wpływać na osłabienie się złotego" - ocenił analityk.

Dodał, że gdyby obniżona została tylko perspektywa (agencja poza ratingiem publikuje też tzw. perspektywę - PAP), to euro/złoty powinien zejść poniżej poziomu 4,40. "Większego umocnienia się nie spodziewam, ponieważ dalej ciąży złotemu restrukturyzacja kredytów FX i dopiero rozwiązanie tej kwestii pozwoli na większą aprecjację polskiej waluty" - dodał.

Zwrócił zarazem uwagę, że w trakcie piątkowej sesji "miało miejsce przejściowe umocnienie złotego i zejście poniżej poziomu 4,40 za euro, co może wydawać się lekko zaskakujące w kontekście słabych danych dotyczących polskiego PKB". "Od rana rynek spekulował, że agencja Moody's podejmie decyzję o obniżeniu perspektywy i temu przypisujemy poranny optymizm" - ocenił.

"Druga połowa dnia przyniosła zanegowanie porannego ruchu. Przyczynił się do tego minister Henryk Kowalczyk, który w wywiadzie telewizyjnym tłumaczył, że ewentualna obniżka ratingu przez agencję Moody's powinna zostać przypisana opozycji. Rynek zakładając, że minister Kowalczyk wie, jaka jest decyzja Moody's, wywnioskował, że do obniżki doszło. Ta wypowiedź wpłynęła na notowania eurozłotego i najprawdopodobniej doprowadziła do odwrotu inwestorów" - dodał.

Szef Komitetu Stałego Rady Ministrów Henryk Kowalczyk powiedział w piątek w TVN24BiŚ, że ewentualne cięcie ratingu przez Moody's będzie miało faktycznie powód czysto polityczny, a nie ekonomiczny.