Wtorkowa sesja była spokojna i przyniosła nieznaczne umocnienie złotego - ocenił analityk domu maklerskiego mBanku Kamil Maliszewski. Ok. godz. 18 za euro trzeba było zapłacić 4,42 zł, za dolara 3,88 zł, za franka szwajcarskiego 3,98 zł, a za funta 5,61 zł.

"Sytuacja na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie z pewnością nie pomaga PLN, gdyż po raz kolejny WIG20 wyróżnił się zdecydowanie na minus na tle innych europejskich parkietów. Wiele wskazuje obecnie na to, że na parze EUR/PLN pozostaniemy na poziomach 4,40-4,43 aż do piątkowej decyzji agencji Moody’s w sprawie ratingu Polski" - wskazał Maliszewski.

Jego zdaniem również w przypadku pary USD/PLN czeka nas raczej stabilizacja w okolicach 3,90, która - w jego ocenie - ma szansę zakończyć się wybiciem w stronę okrągłego poziomu 4 zł.

"Nastroje na globalnych rynkach generalnie sprzyjały we wtorek walutom z naszego regionu, z których najsilniejszy okazał się węgierski forint. Optymizm panujący na najważniejszych rynkach akcyjnych w mniejszym stopniu widoczny jest w przypadku cen surowców, przez co waluty krajów rozwijających się nie będą silnie na nim korzystać. Nie widać więc w tym świetle szans na większe umocnienie naszej waluty, jeżeli nie zostaniemy pozytywnie zaskoczeni przez decyzję agencji Moody’s" - zaznaczył analityk.

Maliszewski dodał, że od poniedziałku nieznacznie zmienił się kurs na parze GBP/PLN i znajduje się w okolicach 5,61. "W środę oraz w czwartek poznamy ważne doniesienia z Wielkiej Brytanii, m.in. zostaną opublikowane dane o produkcji przemysłowej, co może powodować, że największe wahania w przypadku złotego zobaczymy właśnie w odniesieniu do funta" - ocenił.

Również analityk domu maklerskiego Banku Ochrony Środowiska Konrad Ryczko uznał, że wtorkowa sesja przyniosła lekkie umocnienie złotego.

"Na rynku widać, iż następuje próba stabilizacji PLN (...)w oczekiwaniu na piątkową decyzję agencji Moody’s. (...) Od decyzji agencji zależeć będzie zakończenie tygodnia notowań na PLN. Ewentualna sama obniżka perspektywy wydaje się być już wliczona w cenach i może stanowić czynnik popytowy dla polskiej waluty" - wskazał Ryczko.