Choć pod nieobecność świętujących dziś inwestorów amerykańskich wielkich emocji trudno się spodziewać, to jednak ożywienie może się pojawić około południa, w związku z planowanym wystąpieniem szefa EBC. Co prawda karty zostały już odkryte, ale kolejne powtórzenie deklaracji dotyczących skupu obligacji na pewno bykom nie zaszkodzi.

Udający się na przedłużony weekend amerykańscy inwestorzy pozostawili graczom z pozostałych rynków optymistyczny sygnał, w postaci wzrostu indeksów na Wall Street. Dow Jones zyskał w środę 0,1 proc., a S&P500 zwyżkował o 0,3 proc. Znaczenie tych niewielkich ruchów zwiększa fakt, że miały miejsce po publikacji rozczarowujących informacji makroekonomicznych. Te sygnały były jednak zbyt słabe, by wzbudzić niepokój o perspektywy amerykańskiej gospodarki, ale też niewystarczające, by na ich podstawie spodziewać się większej wstrzemięźliwości Fed w normalizowaniu polityki pieniężnej.

Rolę amerykańskiej giełdowej lokomotywy może dziś z powodzeniem przejąć parkiet we Frankfurcie, który od połowy listopada stara się ją wyraźnie naśladować. Dowodem tego dziesięć wzrostowych sesji z rzędu, w trakcie których DAX zyskał łącznie 7,6 proc. W tym przypadku napęd pochodni nie z optymistycznych informacji gospodarczych, a z oczekiwania na efekty działań już podjętych przez EBC i tych, które są zapowiadane. Dziś prawdopodobnie Mario Draghi ponownie zapewni o gotowości do ratowania europejskiej gospodarki wszelkimi środkami. To może nieco rozruszać handel, choć sądząc z przebiegu środowej sesji, może on nie być zbyt emocjonujący. Także końcówka miesiąca może sprzyjać przynajmniej utrzymaniu dotychczasowych zdobyczy byków.

W przypadku naszego rynku o zdobyczach raczej trudno mówić, ale można liczyć na kontynuację prób zmniejszenia listopadowej straty, która w przypadku WIG20 sięga 1,7 proc. Do jej wyrównania brakuje zaledwie 20 punktów, co nawet przy ślimaczym tempie zwyżki, obserwowanym w środę, ma szanse się udać do końca tygodnia. Obserwując zachowanie największych spółek, z jednej strony widać, że w wielu przypadkach potencjał zwyżkowy istnieje i czasem łatwo go wyzwolić, nawet w bardzo dynamicznej formie. Przykładem może być nie tylko wczorajszy skok notowań walorów Kernela o ponad 9 proc. ale także sięgające w ostatnich dniach 3 proc. zrywy akcji PKN Orlen, Orange, czy nieco tylko mniejsze w przypadku Tauronu, LPP. Inna rzecz, że bywają one często szybko gaszone przez podaż. W nawiązaniu do skoku obrotów z minionego wtorku, warto zwrócić uwagę, że od pewnego czasu gwałtowny wzrost aktywności inwestorów notowany jest nie tylko w dniach rozliczania wygasających instrumentów pochodnych, ale także w ostatnich dniach miesiąca. Z taką sytuacją mieliśmy do czynienia w maju, lipcu i październiku. Niewykluczone, że podobne zjawisko może nas czekać i teraz. Niekoniecznie musi mu towarzyszyć podwyższona zmienność notowań.

Poranna atmosfera na rynkach nie zachwyca. Nikkei traci 0,8 proc., zahamowana została zwyżka w Szanghaju. Ropa naftowa tanieje o ponad 1 proc., schodząc w pobliże 76 dolarów za baryłkę, o tyle samo w dół idą kontrakty na srebro, zniżkują futures na miedź, na niewielkich minusach są także kontrakty na główne indeksy.

Roman Przasnyski, analityk niezależny