Ostatnie tygodnie nie były pomyślne dla większości notowanych surowców. Głównym obciążeniem był umacniający się dolar w reakcji na oczekiwane zaostrzenie polityki monetarnej za oceanem. Pomocna nie była również seria słabszych odczytów z Chin, która jutro może być kontynuowana. Sentyment jednak, przynajmniej do części towarów, stał się tak minorowy, że z kontrariańskiego punktu widzenia zasadne wydają się zakupy w oczekiwaniu na odbicie.

Czekanie na chiński odczyt wskaźnika PMI szkodzi notowaniom miedzi

Ostatnie dwa tygodnie przyniosły serię słabych odczytów z Państwa Środka, które część osób uznała za możliwość realizacji scenariusza twardego lądowania tamtejszej gospodarki, szczególnie że sygnały wsysane przez rządzących przeczyły możliwości stymulacji aktywności gospodarczej. Tym niemniej fatalny odczyt dynamiki zmiany produkcji przemysłowej musiał nieco zmienić nastawienie oficjeli, gdyż w minionym tygodniu bank centralny uczynił dwa ruchy nieco łagodzące jego stanowisko. Po pierwsze, pięć największych banków zostało wspartych dodatkową płynnością w kwocie 100 mld juanów każdy. Po drugie, obniżone zostały krótkoterminowe stopy na rynku pieniężnym, co odczytano jako możliwa zapowiedź redukcji głównej stopy procentowej lub chociaż stopy rezerwowej dla banków. Ten obraz nieco nadszarpnęła wypowiedź chińskiego ministra finansów na weekendowym szczycie G20. Wspomniał on, że jego kraj nie będzie znacząco zmieniał polityki gospodarczej z powodu jednego wskaźnika koniunktury.

W samych chińskich mediach trwa zażarta dyskusja czy łagodzenie polityki monetarnej jest zasadne. Jedni sądzą, że tak z uwagi na słabnącą koniunkturę, ale inni są przeciwni, gdyż uważają, że przeczyłoby to prowadzonej polityce strukturalnej zmiany gospodarki z modelu inwestycyjnego na konsumpcyjny. Zadziwiające jest też to, że gremium G20, tak ochocze w krytykowaniu Niemiec za uniemożliwianie adopcji ultraluźnej polityki w Europie, w ogólnie nie odniosło się do chińskich dylematów w obliczu tamtejszego ewidentnego spowolnienia. Wszystkie te czynniki w połączeniu z czekaniem na jutrzejszy wstępny odczyt wskaźnika PMI dla chińskiego przemysłu powodują, że inwestorzy wyprzedają miedź. Istnieje bowiem obawa, że wskaźnik spadnie poniżej newralgicznego poziomu 50 pkt., a perspektywy stymulowania wzrostu pozostają mgliste i niepewne, szczególnie po weekendowym spotkaniu G20. Cena miedzi znalazła się na najniższym poziomie czerwca i zeszła poniżej wsparcia bronionego od dwóch tygodni.

Inwestorzy odwrócili się od złota, dobry czas na zakupy?

Słabość spektrum rynku surowców w połączeniu z silnym dolarem bardzo szkodzi notowaniom złota, które konsekwentnie zniżkują już od połowy lipca. Z fundamentalnego punktu widzenia wciąż ciężko jest uzasadnić możliwość odwrócenia tej negatywnej tendencji. Wynika to z faktu, że inflacja w głównych gospodarka pozostaje niska, a polityka monetarna w tej najważniejszej zmierza w kierunku zacieśniania. Ponadto napięcie geopolityczne, choć utrzymuje się na podwyższonym poziomie w przypadku regionu Bliskiego Wschodu, to w przypadku Ukrainy spada. Dowodem na to może być zaproszenie prezydenta Rosji na listopadowe spotkanie przywódców państw G20. Z drugiej jednak strony wspomnieć trzeba, że sentyment do tego metalu stał się bardzo negatywny. Otóż długa pozycja netto inwestorów w Nowym Jorku spadła piaty tydzień z rzędu i jest na najniższym poziomie od czerwca. Co interesujące, w czerwcu przy podobnym poziomie pesymizmu doszło do znaczącego odreagowania. Choć więc z fundamentalnego punktu widzenia wciąż ciężko jest mówić o możliwości odwrócenia negatywnej tendencji zmian cen złota, to jednak w krótkoterminowej perspektywie wyobrazić można sobie odreagowanie wynikające z tak dużej ilości pesymistów, że szybka podaż zmierza do wyczerpania.

Łukasz Bugaj