Głównym powodem porannych wzrostów będzie wczorajsze – korzystne – zachowanie S&P, ale liczyć się będą także wyniki (BMW). U nas giełda rośnie dzięki liczbie złożonych deklaracji do ZUS.

Już w poniedziałek rano wyglądało na to, że na rynki wróci optymizm, ale poranne zwyżki oparte były przede wszystkim na wierze w to, że po ubiegłotygodniowej przecenie zrobiło się tanio, zaś przyczyny spadków (sankcje, Banco Esperito Santo) zostały już właściwie wycenione. Kontrolę nad rynkami szybko przejęli sprzedający, gdy okazało się, że Wall Street niekoniecznie musi włączyć się do gry po stronie kupujących. Ostatecznie DAX stracił 0,6 proc. pogłębiając dołek, przed spadkami obronił się CAC40, zaś inwestorzy w Warszawie wytrzymali presję, a WIG20 wzrósł ostatecznie o 0,8 proc. Dobra postawa GPW w ostatnich dniach na tle innych rynków europejskich jednoznacznie kojarzona może być z liczbą deklaracji złożonych do ZUS. Rynek najwyraźniej spodziewał się wyniku znacznie słabszego niż 1,7 mln (wcześniej liczę deklaracji szacowano na 1 mln) i czynnik ten może jeszcze przez jakiś czas działać na korzyść rynku.

Dla Europy znacznie większe znaczenie ma jednak zachowanie S&P, który po niemrawym początku ostatecznie wzrósł o 0,7 proc., m.in. dzięki lepszym niż oczekiwano wynikom funduszu Warrena Buffetta. W tej sytuacji europejskim indeksom nie zaszkodzą nawet spadki na azjatyckich rynkach – Nikkei stracił 1 proc., a Kospi 0,7 proc., zaś indeksy w Szanhgaju i Hong Kongu znajdowały się pod kreską krótko przed zakończeniem notowań. Inwestorzy początkowo negatywnie przyjęli informację o spadku PMI dla sektora usług do poziomu 50 – to najniższy odczyt od dziewięciu lat.

Również w Europie opublikowane zostaną indeksy PMI dla sektora usług, ale liczyć się będą przede wszystkim publikacje wyników takich firm jak Credit Agricole (spadek zysku ze względu na udziały w BES), BMW (lepszy zysk operacyjny dzięki sprzedaży w Chinach), czy UniCredit, Gazprom i InterContinental.

Emil Szweda