FED gotowy zakończyć QE w październiku bieżącego roku – to najważniejsze zdanie z protokołu, który poznaliśmy wczoraj wieczorem.

Pierwotnie zakładano, że koniec programu skupu aktywów nastąpi w grudniu. Obecnie jednak przy zdecydowanej poprawie sytuacji w amerykańskiej gospodarce członkowie Komitetu Otwartego Rynku są skłonni QE zakończyć już w październiku. Obecnie FED skupuje obligacje na kwotę 35 mld USD, a więc przed nami dwa cięcia o 10 mld i kolejne o 15 mld USD. Niemniej jednak decyzja ta nie będzie mieć wpływu na pierwsze podwyżki stóp procentowych w USA, a to był kolejny element, którego zarówno kupujący dolara, jak i niedźwiedzie na rynku akcji poszukiwali. Tutaj FED nadal podkreśla, że stopy procentowe pozostaną na niskim poziomie po zakończeniu programu skupu aktywów. Wymowa komunikatu jest zatem tylko trochę jastrzębia, ale nie na tyle, na ile oczekiwał tego rynek. Stąd też po pierwszych reakcjach i po dokładnym zapoznaniu się z treścią inwestorzy nie przestraszeni wizją wzrostu kosztu pieniądza zaczęli ponownie kupować akcje. Dzięki temu indeks S&P500 zwyżkował o +0,46%, DJIA o +0,47%, a Nasdaq o +0,75%. Inwestorów mogło również zachęcać do kupna stwierdzenie, które głosi, że stan gospodarki się poprawia i poradzi ona sobie bez stymulowania ze strony polityki monetarnej. W uproszczeniu – lepszy stan gospodarki, to większe zarobki, większe wydatki, większe zyski firm i wyższe ich wyceny.

Natomiast ten pozytywny sentyment w żadnym stopniu nie przenosi się na warszawski parkiet, gdzie kontrakt na indeks WIG20 znalazł się wczoraj na najniższych poziomach od 14 marca. Tym samym wciąż droga do niedomkniętej luki hossy z września 2013 roku przy 2280 pkt. jest otwarta. Aktualnie kontrakt na główny indeks warszawskiej giełdy jest notowany nieznacznie powyżej wczorajszego zamknięcia i jest na poziomie 2310,7 pkt.
Dziś czeka nas jeszcze odczyt produkcji przemysłowej we Włoszech za miesiąc maj, a następnie decyzja ws. stóp procentowych w Wielkiej Brytanii oraz publikacja ilości złożonych wniosków o zasiłek dla bezrobotnych z USA.

Daniel Kostecki