Okres niskiej, wakacyjnej zmienności trwa. Kurs EUR/USD w mozolnym tempie pnie się w kierunku 1,3650. Impulsu do silniejszego ruchu na rynku walutowym nie dała dość wyraźna wyprzedaż na Wall Street. Należy przy tym podkreślić, że w ostatnich tygodniach indeks dolarowy wykazuje tendencję do osuwania się wraz ze średnimi giełdowymi.

Amerykańska waluta wczoraj i dziś osłabiła się do pozostałych przedstawicieli grona G-10 z wyjątkiem korony norweskiej. Na uwagę zasługuje zwyżka NZD/USD. Kurs tej pary walutowej zbliża się bowiem do szczytów z 2011 roku.

Z drugiej strony stale rośnie siła amerykańskiego rynku akcji względem europejskiego, co oddaje stosunek wartości Stoxx 600 i S&P 500, a także historycznie istotna relacja regionalnych indeksów skupiających banki. Tendencja ta wpisuje się w nasz scenariusz bazowy zakładający średnio i długoterminowe spadki eurodolara. Dziś w centrum uwagi znajdzie się zapis ostatniego posiedzenia FOMC. Dopóki postępująca poprawa na amerykańskim rynku pracy nie zacznie odbijać się na dynamice wynagrodzeń, a inflacja w USA rosnąć pod wpływem czynników o źródłach popytowych, tak długo decydenci nie zaostrzą retoryki. Dlatego też wpływ publikacji na rynek przy jasnych perspektywach polityki Fed powinien być ograniczony. Warto jednak odnotować, że treść protokołu będzie po raz pierwszy zawierać opinie nowych członków Komitetu: L. Mester, S. Fishera oraz L. Brainard.

Rynek długu wspiera złotego

Mozolne wzrosty EUR/USD i spadki na giełdach to tradycyjnie środowisko niesprzyjające złotemu. Jednak obecnie EUR/PLN osuwa się pod 4,13. Polską walutę wspiera napływ kapitału na rynek długu. Okres wakacyjny przyniesie naszym zdaniem odczyty rocznej dynamiki CPI na poziomie 0,1 proc. w VI, -0,4 proc. w VII i VIII oraz -0,2 w IX. Choć nie spodziewamy się obniżek stóp to sytuacja na rynku papierów dłużnych będzie wspierać złotego. Nasz pogląd na perspektywy polityki monetarnej wspiera seria wypowiedzi po publikacji raportu inflacyjnego NBP. Przedstawiciele frakcji gołębi w osobach A. Bratkowskiego, M. Belki, czy A. Zielińskiej – Głębockiej dystansują się od potrzeby redukcji stóp w obecnym otoczeniu makroekonomicznym. Sugeruje to, że ewentualny wniosek o obniżkę stóp skazany byłby na niepowodzenie. Układ głosów w RPP mogłaby zmienić jedynie głębsza niż to zakładamy deflacja, lub trwałe wytracenie impetu przez koniunkturę.

Bartosz Sawicki