Spadkowa korekta, coraz mocniej strasząca na głównych parkietach europejskich, zaczęła zaglądać w oczy również inwestorom za oceanem. Trwającą od dwóch dni zniżkę indeksów na Wall Street może powstrzymać publikacja nadspodziewanie dobrych wyników finansowych koncernu Alcoa. Daje ona nadzieję na to, że pozostałe spółki dostarczą równie pozytywnych informacji. Mogłoby to podtrzymać marsz amerykańskich indeksów w górę, ale wątpliwe, by zadziałało pozytywnie na wskaźniki we Frankfurcie czy Paryżu.

Wtorek był drugim z rzędu dniem spadku indeksów na nowojorskim parkiecie. Zaczęło się od niewielkiej poniedziałkowej zniżki, ale wczoraj zarówno Dow Jones, jak i S&P500 straciły po 0,7 proc., a Nasdaq poszedł w dół o niemal 1,4 proc. Choć powodów, czy też pretekstów do realizacji zysków jest znacznie więcej, można przypuszczać, że we wtorek jednym z głównych była obawa przed rozpoczynającym się sezonem publikacji wyników finansowych przez amerykańskie spółki. Jeśli tak było w rzeczywistości, to dziś nastroje powinny się wyraźnie poprawić, a wyczekujący na spadkową korektę będą musieli wykazać jeszcze trochę cierpliwości. Alcoa, która tradycyjnie inauguruje ten serial, pozytywnie zaskoczyła wynikami. Zysk netto na akcję wyniósł bowiem w drugim kwartale 18 centów, a więc był wyższy niż spodziewali się analitycy o 6 centów, czyli o 50 proc. Zwiększyły się także przychody ze sprzedaży aluminiowego koncernu. W handlu posesyjnym jego akcje wzrosły o 2 proc. Inwestorzy mogą to potraktować jako dobry znak przed kolejnymi publikacjami. Czy te nadzieje okażą się spełnione, będziemy mogli przekonać się w przyszłym tygodniu, gdy poznamy raporty amerykańskich firm.

Trudniej przewidzieć, czy na te nadzieje zareagują pozytywnie indeksy głównych giełd europejskich, które nurkują w dół już od trzech sesji. Poniedziałkowa i wtorkowa dynamika spadków w Paryżu i Frankfurcie, sięgająca 1-1,4 proc., może robić wrażenie, choć nie powinna specjalnie dziwić, jeśli wziąć pod uwagę napływające ostatnio informacje z europejskiej gospodarki. Szczególny niepokój mogły budzić dane z Niemiec, dotyczące produkcji przemysłowej czy handlu zagranicznego. DAX znalazł się wczoraj poniżej dołka z końca czerwca, otwierając niedźwiedziom drogę do pogłębienie spadku.

W jeszcze trudniejszej sytuacji znaleźli się inwestorzy działający na naszym parkiecie. Poniedziałkowy skok indeksów nie powstrzymał przed spadkami. Wtorkowa sesja sugeruje, że będą one kontynuowane. W przypadku WIG20 nie zostało już bykom wiele miejsca na obronę. Jeśli nie uda się im utrzymać indeksu powyżej 2350 punktów, można oczekiwać ruchu w kierunku 2300 punktów. O nietrwałości poniedziałkowego zrywu świadczy fakt, że we wtorek najsilniej taniały akcje tych spółek, które dzień wcześniej najmocniej szły w górę. Mowa tu przede wszystkim o bankach i firmach energetycznych. Sięgające 3-3,5 proc. spadki walorów BZ WBK i Pekao mówią same za siebie. Trudno przypuszczać, by dziś miało w ich przypadku dojść do kolejnej radykalnej zmiany nastrojów.

Nie będzie ich też poprawiać obserwacja tego, co działo się na rynkach azjatyckich. Zdecydowanie przeważały tam niedźwiedzie, choć skala spadków indeksów nie była duża i w większości przypadków sięgała kilka dziesiątych procent. Poranne notowania kontraktów na amerykańskie i europejskie indeksy nie wskazywały wyraźnego kierunku ruchu.

Roman Przasnyski