Pułap 2400 pkt, który mógł zatrzymać wyprzedaż, niestety nie zadziałał, a indeks blue chips w Warszawie osiągnął kolejne, lokalne minima.

W pierwszej części wczorajszej sesji na GPW obserwowaliśmy pewne symptomy odkupowania tańszych akcji, jednak pod koniec dnia inwestorzy woleli jednak nie przetrzymywać ryzyka w portfelach, co skutkowało zniesieniem wcześniejszych zwyżek. Zakończenie wczorajszej sesji wzrostem o 0,67% trudno traktować jako optymistyczny sygnał, szczególnie, że przy tak niskich obrotach ciężko mówić o istotności tego typu wskazań. Poziom 2400 pkt ze wsparcia zmienił swoją rolę w opór.

"Mimo dobrych chęci i sprzyjającego otoczenia zewnętrznego inwestorzy w Polsce nadal pozbywają się akcji. Z punktu widzenia analizy technicznej kolejnym minimum fali spadkowej rozpoczętej na początku czerwca jest dla WIG20 poziom 2360 pkt. Istotne wsparcie znajduje się natomiast przy 2350 pkt., gdzie wcześniej w tym roku ceny rozpoczynały rajd powrotny" - ocenia Marcin Niedźwiecki, specjalista rynku CFD i Forex w City Index.

"Niestety, istnieje szereg negatywnych czynników, które mogą nie pozwolić indeksowi WIG20 rosnąć, w tym widmo umorzeń jednostek OFE oraz niska płynność uwarunkowana okresem wakacyjnym. Wiele giełd boryka się aktualnie z niską aktywnością inwestorów, jednak na naszym rodzimym parkiecie nie są aż tak popularne systemy transakcyjne automatycznie zawierające transakcje, które dawałyby chociaż iluzję większej płynności. Gdy pewna grupa inwestorów wyprzedaje akcje, nie ma aktualnie przeciwsiły, która mogłaby zatrzymać spadki cen. Być może przy niższych poziomach popyt znów się aktywuje" – ocenia Niedźwiecki.

W tym tygodniu jedynym istotnym wydarzeniem dla polskiego rynku wydaje się być raport o inflacji, który poznaliśmy wczoraj. Wynika z niego, że istnieje pole do dalszych cięć stóp procentowych, co również jest odzwierciedlane na rynku terminowym kontraktów FRA. Rynek stopy procentowej wycenia ewentualną obniżkę w pierwszej części 2015 roku. Marek Belka jednak uspokaja oczekiwania, twierdząc, że widzi pewne oznaki ożywienia w perspektywie inflacji.

"Zdaniem prezesa NBP, potrzeba dalszego luzowania polityki pieniężnej zaistnieje, gdy aktywność gospodarcza znacząco się osłabi lub też złoty gwałtownie zyska na sile. W mojej ocenie są pewne szanse na realizację tego typu scenariusza. Złoty jest obecnie stabilny, ale ma pewne pole do umocnienia względem euro po przełamaniu 4,09 w dół" - przewiduje ekspert City Index.