W piątek inwestorzy w Europie kończyli tydzień w dobrych nastrojach. Po czwartkowym posiedzeniu EBC zapachniało dodrukiem pieniądza, co wyprowadziło niemiecki DAX blisko tegorocznych szczytów. Wydawało się, że nic już się nie wydarzy i można rozpocząć weekend. Amerykanie zafundowali jednak sobie – oraz innym na poniedziałkowym otwarciu, zimny prysznic.

Zagrożenie przyszło z nieoczekiwanej strony, zresztą jak to często bywa na rynku, który zagrożeń nie dostrzega. Nie Fed, nie Chiny, nie Ukraina, a pupile inwestorów z Wall Street, czyli spółki technologiczne. Spółki technologiczne, szczególnie z sektorów IT i biotechnologii należą do liderów obecnej hossy. Nic więc dziwnego, że w momencie, gdy spółka Halozyme Therapeutics podała, iż niezależny komitet bezpieczeństwa zalecił jej wstrzymanie dość zaawansowanych już testów leku zwalczającego raka, jej kurs runął w dół o niemal 30%. Wahania kursów tego rodzaju spółek należą do dużych i równie dobrze sprawa mogła przejść niezauważona na szerokim rynku, gdyż początkowo indeksy S&P500 czy DJ nie reagowały. Jednak wraz z rozwojem sesji atmosfera najpierw na NASDAQ, zaś później na całym Wall Street robiła się coraz bardziej niemiła, a głosów mówiących, iż spółki technologiczne są przewartościowane zaczęło przybierać w tempie geometrycznym. W efekcie, wspomniane dwa indeksy NYSE tuż po „liźnięciu” historycznych maksimów odnotowały ostry zwrot, zrażając wielu inwestorów, którzy grali na wybicie poprzedniego szczytu.

Na szczęście dla posiadaczy akcji weekend nadchodził dużymi krokami dając inwestorom czas na przemyślenia. Choć dzisiejsza sesja w Azji była słaba i otwarcie w Europie też jest na czerwono, kluczowe będzie to, jak zareagują Amerykanie. Jeśli dzisiejsza sesja na Wall Street nie przyniesie odreagowania, czekać nas będzie korekta. Zresztą wpisałoby się to w schemat słabego drugiego kwartału, o czym pisaliśmy przed tygodniem.

Dzisiejsza sesja na GPW musiała rozpocząć się od spadków, choć na razie paniki nie ma – kontrakt na WIG20 jest 20 pkt. poniżej piątkowego zamknięcia. Słabiej wygląda to na DAX-ie, gdzie od rana przeważają sprzedający.

dr Przemysław Kwiecień CFA