To nie pierwsza w ostatnim czasie wyprzedaż na rynku miedzi, ale najbardziej gwałtowna. Surowiec ten nie tracił tak dynamicznie od połowy 2011 roku, a w konsekwencji cena jest najniżej od 2009 roku, kiedy globalna gospodarka była w recesji. Niestety, miedziowy kryzys odzwierciedla problem strukturalny, o którym piszemy w naszych analizach od dłuższego czasu. Niestety również, oznacza to kłopoty dla GPW.

Cena miedzi na rynku w Szanghaju spadła dziś w trakcie sesji o ponad 5%, zmieniając się o maksymalny dzienny limit i sięgając poziomu niewidzianego od 2009 roku. Taniały też chińskie akcje, indeks Hang Seng CE stracił w tym roku już 15%, podczas gdy główne indeksy Wall Street cały czas są na plusie (i na dodatek w okolicach historycznych maksimów). Z Chin docierają bowiem głównie złe informacje. Indeks PMI konsekwentnie wskazuje na spowolnienie aktywności przedsiębiorstw, dane o wymianie handlowej za luty były fatalne (Chiny odnotowały nieoczekiwanie duży deficyt handlowy), jednak istota problemu jest na rynku nieruchomości. W ubiegłym roku chiński bank centralny zapowiedział prowadzenie bardziej restrykcyjnej polityki pieniężnej. Doprowadziło to do kryzysu na rynku bankowym w czerwcu, po którym PBOC wycofał się z tak agresywnego zacieśnienia.

Jednak na mniejszą skalę realizuje swój zamiar, ograniczając płynność, prowadząc do wyższych stóp rynkowych. To z kolei ma konsekwencje dla deweloperów, gdyż inwestycje na rynku nieruchomości w dużej mierze finansowane są przez mniejsze instytucje finansowe (czasem para banki), które w największym stopniu odczuwają problemy wynikające z trudniejszego kredytu. Niestety dla chińskiej gospodarki rynek nieruchomości to ponad 15% PKB. Niestety dla globalnej gospodarki Chiny to jedna trzecia globalnego wzrostu. Niestety dla rynku miedzi Chiny to 100% kontrybucji we wzrost popytu na ten metal w ostatnich latach.

Wnioski dla GPW oczywiście nie mogą być pozytywne, choćby ze względu na KGHM. Jednak nasz rynek jest również uzależniony od Chin poprzez udział w indeksach dla rynków wschodzących, które cierpią przez zniżkujące chińskie indeksy. Wreszcie, rynki globalne jak dotąd nie doceniają wagi chińskiego zagrożenia. Inwestorzy liczą, że PBOC nie dopuści do spowolnienia i znów poluzuje politykę. Chińscy rządowi ekonomiści uspokajają i co ciekawe, można mieć wrażenie, iż wierzy im zagranica, a lokalni inwestorzy (co widać choćby po dzisiejszej sesji, na której Hang Seng stracił 2%) jakby mniej.

Dołóżmy do tego napięcie na Ukrainie i zbliżające się posiedzenie Fed, na którym zapewne program QE zostanie znów ograniczony i perspektywy dla polskiego rynku akcji na najbliższe dni nie wyglądają najlepiej. Kontrakty na WIG20 rozpoczynają handel od 0,5% zniżki. Europa też w lekkiej czerwieni, choć pierwszy atak sprzedających został jak na razie powstrzymany.

dr Przemysław Kwiecień CFA