Poniedziałkowe przedpołudnie przynosi dość znaczące osłabienie waluty australijskiej i brytyjskiej. Złoty jest dość stabilny do dolara, euro i frank, a umacnia się do GBP.

Przyczyną słabości AUD są fatalne dane z chińskiej gospodarki, które poznaliśmy w weekend. Eksport w ujęciu rocznym tąpnął o 18,1%, podczas gdy oczekiwany był wzrost o 7,5%. Import miał wzrosnąć o 7,6%, a wzrósł o 10,1% r/r, podobnie jak miesiąc wcześniej. W efekcie, zamiast nadwyżki rzędu 14,5 mld USD mamy deficyt w skali 23 mld USD. Przed miesiącem mieliśmy świetne dane, po których rynek wpadł w euforię. Ostrzegaliśmy wtedy, że pierwsze dwa miesiące roku są zazwyczaj zaburzone przez chińskie tygodniowe święto nowego roku.

Tak było i tym razem. To nie jest tak, że spadek o prawie 20% oddaje obraz chińskiego eksportu. Jednak nie jest też tak dobrze, jak pokazały poprzednie dane. Dane za marzec powinny być już nieco bardziej wiarygodne, choć naszym zdaniem zniżkujące indeksy PMI oddają obecnie obraz chińskiej gospodarki.

Tymczasem słabości GBP można doszukiwać się w czynnikach technicznych, gdzie szczególną uwagę należy zwrócić na wykres pary EURGBP. To właśnie tam doszło do największych zmian, gdzie notowania wybiły się górą z formacji, która zazwyczaj zapowiada zwrot w trendzie ze spadkowego na wzrostowy i mowa tu o formacji klina zniżkującego. Struktura ta tworzyła się na tym rynku od października 2013 roku i dopiero w zeszłym tygodniu doszło do pokonania jej górnego ograniczenia. To w rezultacie prowadzi notowania EURGBP na coraz wyższe poziomy, doprowadzając też do zdecydowanej wyprzedaży funta w ujęciu do dolara czy też złotego. Para GBPUSD jest już na poziomach obserwowanych 4 marca, schodząc do poziomu 1,6655.

Dziś czekają nas jeszcze wystąpienia szefa FED z Filadelfii oraz Chicago, a także odczyt z Kanady dotyczący rozpoczętych budów domów.
O godzinie 11:12 za dolara należało zapłacić 3,02, za euro 4,119, za funta 5,04, a za franka 3,44 złotego.

Daniel Kostecki