Opublikowane wczoraj wieczorem zapiski z październikowego posiedzenia FED pokazały budujący się konsensus w kwestii ograniczenia QE3 w „najbliższych miesiącach” w zależności od napływających danych. Nie oznacza to tym samym, że może do tego dojść na grudniowym posiedzeniu.

Ciekawa jest jednak wypowiedź do tej pory raczej dość „gołębiego” Jamesa Bullarda, która pojawiła się przed zapiskami. Jego zdaniem, kolejne bardzo dobre, miesięczne dane z rynku pracy, mogłyby stać się pretekstem do takiego posunięcia już na najbliższym posiedzeniu. Tym samym Bullard przesunął akcenty rynku na dane, które poznamy 6 grudnia. Kolejne wątki, na które warto zwracać uwagę to Chiny (słabsze dane PMI rodzą obawy o utrzymanie wzrostu PKB na poziomie 7,5 proc.) i strefa euro (PMI pokazują, że Niemcy stają się samotną wyspą wzrostu, a ECB zaczyna być zdominowany przez „gołębi”).

Według wyliczeń Markit/HSBC szacunkowy indeks PMI dla przemysłu spadł w listopadzie do 50,4 pkt. wobec spodziewanej niewielkiej zniżki do 50,8 pkt. z 50,9 pkt. To automatycznie przełożyło się na pogorszenie nastrojów wokół AUD i NZD. Na wykresie AUD/USD widać coraz wyraźniej rysującą się formację RGR. Dodatkowo słowa szefa RBA, że bank centralny mógłby rozważyć interwencję w celu osłabienia dolara australijskiego, sprawiły, że rynek przetestował dzisiaj rejon linii szyi formacji na poziomie 0,9270. Glenn Stevens daje jednak do zrozumienia, że takie posunięcie byłoby ostatecznością ze względu na koszty i wiążące się z tym ryzyko. Niezależnie od tego faktu, RBA zaczyna dość skutecznie działać werbalnie, co może spychać notowania AUD/USD w okolice 0,90 w średnim terminie. W krótkim możemy paradoksalnie zobaczyć korektę w górę (0,9300), która będzie sprowokowana popołudniowymi odczytami z USA, o których piszę poniżej.

W kalendarzu na najbliższe godziny mamy publikację danych nt. cotygodniowego bezrobocia o godz. 14:30 – szacunki zakładają niewielką zmianę, czyli spadek do 335 tys. (to może nie być wystarczający argument do kontynuacji wieczorno-nocnego umocnienia dolara). Z kolei o godz. 14:58 poznamy wstępne szacunki indeksu PMI w listopadzie, który mógł wzrosnąć do 52,4 pkt. z 51,8 pkt. Z kolei o godz. 16:00 napłyną odczyty indeksu Philly FED, czyli wskaźnika obrazującego aktywność sektora przetwórczego w listopadzie – prognozowany jest niewielki spadek do 15 pkt. z 19,8 pkt. w październiku. I tutaj podobnie – tylko lepsze, wyraźnie lepsze dane, mogą stanowić argument do kontynuacji ruchu na dolarze. Inaczej wejdziemy w korektę ruchu z ostatnich godzin, co zresztą już zaczyna być zauważalne na głównych parach (EUR/USD, GBP/USD, USD/JPY).

W przypadku euro ciekawą kwestią nadal pozostaje wczorajsza depesza agencji Bloomberg, która powołując się na źródła w ECB podała, że bank centralny mógłby rozważyć wprowadzenie stopy depozytowej na poziomie -0,1 proc.. w ramach dalszego procesu luzowania polityki. To, że reakcja rynku była wyraźna można przypisać temu, że po raz pierwszy padła konkretna wartość, a przedstawiciele ECB wielokrotnie powtarzali, że są technicznie gotowi na taką ewentualność, chociaż musiałaby ona być podparta mocnymi przesłankami. Pytanie, czy takowe za chwilę się pojawią, czy może mamy do czynienia z „sondowaniem” rynku na różne opcje. Bo pytanie, czy rzeczywiście można pogodzić ujemną stopę depozytową z oczekiwanym przez część rynku kolejnym programem LTRO (tanich pożyczek) w I kwartale 2014 r.
Na wykresie EUR/USD widać od rana próbę odbicia od bariery 1,34 po wczorajszym gwałtownym spadku. Jeżeli popołudniowe dane z USA nie będą „wystarczająco dobre”, to możemy zobaczyć ruch powrotny w stronę 1,3465-75.

Marek Rogalski