Za niska inflacja i rekordowe bezrobocie w Eurolandzie oraz zaskakująco dobre dane z USA z drugiej strony, stoją za ostatnią przeceną EUR/USD. O ataku na barierę 1,40 dolara możemy zapomnieć.

Druga połowa poprzedniego tygodnia przyniosła zmianę układu sił na rynku walutowym. Wszystko za sprawą dynamicznej przeceny EUR/USD. Zmianę dość zaskakującą, gdyż mało kto oczekiwał, że impulsy napłyną z tej strony z której napłynęły.

Impulsem do zmian stały się głownie najnowsze dane ze strefy euro. W październiku, jak wynika z wstępnych szacunków Eurostatu, inflacja HICP obniżyła się do 0,7% z 1,1% R/R, podczas gdy oczekiwano jej stabilizacji na poziomie z września. Te dane natychmiast zostały zinterpretowane jako czynnik zwiększający prawdopodobieństwo obniżki stóp procentowych przez Europejski Bank Centralny (ECB). Szczególnie, że bezrobocie w strefie euro pozostaje na rekordowo wysokim poziomie 12,2%.

Raporty z Europy na tyle wystraszyły inwestorów, że rzucili się oni do wyprzedawania wspólnej waluty. Szczególnie wobec dolara. Tę tendencję dodatkowo wzmocniły, równie zaskakujące dane z USA. W czwartek dowiedzieliśmy się, że indeks Chicago PMI zamiast spaść do 55 pkt., tak jak to prognozowano, wzrósł do 65,9 z 55,7 pkt. Dzień późnie na plus zaskoczył indeks ISM obrazujący koniunkturę w sektorze przemysłowym w całych Stanach, rosnąc w październiku do 56,4 z 56,2 pkt., podczas gdy oczekiwano jego spadku do 55 pkt.

Słabe dane z Europy i dobre z USA odwróciły postrzeganie rzeczywistości na rynku walutowym, stając sie pretekstem do jednej z silniejszych przecen EUR/USD. Inwestorzy grają pod obniżkę stóp procentowych lub inny rodzaj luzowania polityki pieniężnej już na czwartkowy posiedzeniu Europejskiego Banku Centralnego. Dlatego przez najbliższe dni presja podażowe na EUR/USD ma szanse się utrzymywać. Napływające dane, w tym dzisiejsze raporty PMI, będą jedynie moderować siłę tej presji.

Zeszłotygodniowa przecena euro całkowicie zmieniła układ sił na wykresie EUR/USD. Obecnie można zapomnieć o ataku na 1,40 dolara, co było dotychczas scenariuszem bazowym dla tej pary. Trzeba się natomiast zastanowić czy kurs pozostanie w trendzie wzrostowym, czyli utrzyma się powyżej poziomu 1,34 dolara. Będzie to możliwe tylko wówczas, gdy ECB ignorując dane z europejskiej gospodarki, nie dokona korekty polityki monetarnej.

Przecena EUR/USD nie pozostała bez wpływu na notowania złotego. W poprzednim tygodniu mocno stracił on do dolara, oddalając się od psychologicznej bariery 3 zł. Jednocześnie tylko w niewielkim stopniu osłabił się do wspólnej waluty. W kolejnych dniach ta tendencja nie musi być kontynuowana. Wszak spadek EUR/USD, jaki leży u źródeł osłabienia polskiej waluty, nie jest wywołany oczekiwaniem na zaostrzenie polityki monetarnej w USA, ale oczekiwaniem na jej dalsze luzowanie w Eurolandzie. To powoduje, że raczej trzeba się liczyć z osuwaniem EUR/PLN, przy stabilizacji notowań USD/PLN.

Ruch w kierunku umocnienia złotego (przynajmniej do czasu, aż rynki nie zaczną się bać wcześniejszej niż w marcu 2014 roku normalizacji polityki monetarnej w USA), jest zbieżny z danymi makroekonomicznymi jakie w kolejnych tygodniach będą napływać z polskiej gospodarki. Powinny one wskazywać na postępujące ożywienie. Tak jak opublikowany dziś rano indeks PMI dla polskiego przemysłu. Raport pozytywnie zaskoczył. Indeks ten wzrósł do 53,4 z 53,1 pkt., podczas gdy oczekiwano jego spadku do 52,8 pkt.

O godzinie 09:06 kurs EUR/PLN testował poziom 4,1812 zł, a USD/PLN 3,0990 zł.

Marcin Kiepas