Po wczorajszych decyzjach banków centralnych na rynkach nie ma już właściwie śladu. Obserwatorzy są ponownie zapatrzeni w wypowiedzi ważnych osób za oceanem, gdyż kryzys budżetowy, a za dwa tygodnie zadłużeniowy, są obecnie najważniejszymi tematami na rynkach. To co powinno cieszyć kredytobiorców walutowych to fakt, że słabnący dolar przekłada się na umacnianie złotego względem innych walut, a to powinno oznaczać tańszą spłatę rat.

Wczorajsze dane z USA można podzielić na dwa etapy. Pierwszy od godziny 14:30 kiedy na rynek trafiły lepsze od oczekiwań dane z rynku pracy. Nowo zarejestrowanych bezrobotnych przybyło zaledwie 3 tysiące, podczas gdy rynki oczekiwały niemal 15 tysięcy, a sądząc po ostatnich utworzonych miejscach pracy w głowach analityków mogły być jeszcze gorsze scenariusze.

Drugi etap to z kolei spadek indeksu ISM dla branż nieprzemysłowych o godzinie 16:00. Obserwatorzy spodziewali się około 1,5 pkt spadku, jednakże spadek o 4 pkt był tym czego inwestorzy chcący uciec z dolara potrzebowali by podjąć tą decyzję. W efekcie EUR/USD piął się jeszcze wyżej, a co się z tym często wiąże złoty umacniał się do głównych walut.

Wczoraj spiker izby reprezentantów Johb Boehner zapowiedział, że nie dopuści do niewypłacalności USA i porozumienia o deficycie zostanie zawarte do 17 października. Jest to ważna deklaracja, aczkolwiek byłaby ona znacznie ważniejsza gdyby zawierała w sobie jakiś szkic porozumienia, które ma zostać zawarte między obydwiema partiami.

Nie jest dziwnym, że wszyscy mówią o porozumieniu, przecież żaden polityk nie może wyjść na scenę i powiedzieć, ze jego celem jest nie osiąganie kompromisu. Scenariusz najprawdopodobniej będzie taki, że kolejny tydzień będzie pełen deklaracji, że obie strony chcą się porozumieć, ale nie na takich warunkach jak przedstawia druga, która ich zdaniem nie dąży do kompromisu. W efekcie dolar będzie tracił na wartości co będzie sprzyjać złotemu. Wątpliwe jest by kompromis został zawarty z dużym wyprzedzeniem, gdyż za dużo osób ma szanse zbyt wiele ugrać politycznie nie zawierając go zbyt wcześnie.

W dniu dzisiejszym brakuje ważnych danych, gdyż departament pracy odwołał ich publikacji. W rezultacie powinniśmy mieć spokojniejszy koniec tygodnia. Jedyne co może z danych makroekonomicznych zmienić ten obraz to dane o inflacji producenckiej w strefie euro, jednakże musiałby tu pojawić się odczyt istotnie różny od i tak pesymistycznych oczekiwań.

Rolę danych makroekonomicznym przejęli na siebie obecnie amerykańscy politycy i członkowie FED-u. To ich konferencje prasowe, które odbędą się między 14:30 a 15:30 mogą wskazać rynkom nowy kierunek jeszcze na koniec tego tygodnia.

Maciej Przygórzewski, Internetowykantor.pl