W Stanach Zjednoczonych rozpoczął się sezon starć między dwoma głównymi partiami przy okazji budżetu i zwiększania limitu zadłużenia. Do pierwszego porozumienia nie doszło i mamy tzw. “goverment shutdown”. Teoretycznie gorsze dane zza oceanu powinny wzmacniać złotówkę, jednakże nie wszyscy są przekonani, że przy tym poziomie niepokoju inwestorzy będą patrzeć aż tak przychylnym okiem na rynki wschodzące.

Tematem dzisiejszego dnia z pewnością będą Stany Zjednoczone. W kraju tym często dochodzi do impasów między dwoma partiami, kiedy to ważny dla obydwu stron temat okazuje się nie negocjowalny co w rezultacie blokuje uchwalenie budżetu lub co gorsza brak możliwości podniesienia limitu zadłużenia.

Wczoraj w nocy zdominowany przez demokratów senat odrzucił ustawę budżetową. Na pierwszy rzut oka nic groźnego, problem polega na tym, że to był ostatni termin i dzisiaj na przymusowym urlopie wylądowali wszyscy pracownicy federalni nie będący konieczni do zapewnienia bezpieczeństwa życia i własności.

Dlaczego doszło do tak istotnego spięcia między głównymi partiami? Kością niezgody jest tzw. Obamacare. Program rozszerzenia liczby osób objętych ubezpieczeniem zdrowotnym. Podstawowy problem tego pakietu to jego koszt, na który nie chcą się zgodzić w obecnej kryzysowej sytuacji republikanie mający większość w izbie niższej.

Republikanie co prawda już zapowiedzieli złagodzenie stanowiska w dniu dzisiejszym, jednakże w połowie października czeka nas cięższy bój. Kończy się limit zadłużenia. O ile teraz brak porozumienia oznaczał “tylko” wstrzymanie pracy dla około 800 tysięcy osób. Media chętnie podają jako przykład zamknięcie muzeów, jednakże nie oszukujmy się nie jest to główny problem.

Jeżeli nie dojdzie do porozumienia w sprawie podniesienia limitu zadłużenia, a jak pamiętamy z zeszłego roku obie partie potrafią wiele wtedy negocjować, USA będzie musiało wstrzymać wypłaty wszystkich zobowiązań. Spadek ratingu wydaje się tu łagodną konsekwencją.

Dzisiejszy dzień na rynkach rozpoczęła publikacja stopy bezrobocia dla Niemiec. Wyniosła ona zgodnie z oczekiwaniami 5,2%. Dla porównania jest to dwa i pół raza mniejszy odsetek niż w Polsce. Dane makroekonomiczne z Niemiec nie mają ostatnio większego wpływu na rynki, gdyż są niemal dokładnie zgodne z przewidywaniami. Nie bez znaczenia jest też fakt, że o godzinie 8:00 rano większość inwestorów jest nieobecna.

Dzisiaj warto zwrócić uwagę na wskaźniki PMI dla Polski (godzina 9:00), oraz najważniejszych europejskich gospodarek. Analitycy spodziewają się symbolicznego wzrostu z 52,6 pkt do 52,7 pkt w naszym kraju, jednakże wskaźniki dla pozostałych państw mają ich zdaniem spaść.

Maciej Przygórzewski, Internetowykantor.pl