Publikacja niemieckiego indeksu nastrojów wśród tamtejszego biznesu może okazać się głównym wydarzeniem dnia. Mediana oczekiwań zakłada jego wzrost we wrześniu do 108,2 pkt. z 107,5 pkt. Biorąc pod uwagę ostatnie rozczarowania odczytami PMI dla przemysłu, dobre IFO mogłoby dać paliwa do zwyżek wspólnej waluty.

Zwłaszcza, że euro uległo wczoraj po korekcie po serii gorszych informacji ze strefy euro (pyrrusowego zwycięstwa Angeli Merkel w wyborach, zapowiedzi rychłej rezygnacji włoskiego ministra finansów, czy też słabszych odczytów PMI dla przemysłu). Po południu zaszkodziły też słowa Mario Draghiego, jakie padły w Parlamencie Europejskim. Szef ECB pozostał „gołębio” nastawiony, dodając też, że byłby gotowy uruchomić trzeci program wsparcia dla banków (LTRO-3), gdyby zaszła taka potrzeba. Powstaje jednak pytanie, czy Draghi celowo nie kreśli bardziej zachowawczych scenariuszy, też na potrzeby polityków (aby tych zmobilizować działania ws. reform).

Z kolei dolara delikatnie wspierały informacje, jakoby Biały Dom nie był gotowy do nominacji Janet Yellen na sukcesora Bena Bernanke w tym miesiącu (od weekendu rynek plotkował o takim scenariuszu). Z FED napłynęły mieszane informacje. Dennis Lockhart delikatnie wycofał się ze swoich sugestii sprzed paru tygodni, że QE3 mógłby zostać ograniczony w październiku, William Dudley zasugerował, że dojście do celu bezrobocia na poziomie 6,5 proc. może zabrać więcej czasu, choć nie odciął się od założenia, że QE3 mógłby zostać wygaszony w połowie 2014 r. Tylko Richard Fisher mocno skrytykował postawę FED, ale jest on od dawna znany ze swoich „jastrzębich” poglądów.

Poza odczytem IFO z Niemiec o godz. 10:00, ważną dla rynków informacją będą wrześniowe odczyty nt. zaufania amerykańskich konsumentów. Wyliczenia Conference Board poznamy o godz. 16:00. Mediana rynku zakłada pogorszenie wskaźnika – spadek do 79,9 pkt. z 81,5 pkt. Gorzej, gdyby był on głębszy, a tego nie można wykluczyć biorąc pod uwagę słabość wyników z Uniwersytetu Michigan. W każdym razie byłby to pretekst do osłabienia dolara.
Na wykresie EUR/USD widać, że szanse na test okolic 1,3450 zaczynają się oddalać. Linia wzrostowa trendu przebiega w okolicach 1,3470, czyli kilka pipsów poniżej wczorajszego minimum na 1,3478.Jeżeli IFO nie będzie złe, a dane z USA rozczarują, to rynek zacznie już teraz realizować scenariusz zwyżki w okolice 1,3660-1,3710, które to poziomy zobaczymy na przełomie miesiąca.

Ciekawie w ujęciu technicznym wygląda też EUR/JPY. Podobnie jak USD/JPY obronił on dzisiaj o poranku wzrostową linię trendu, co dawałoby szanse na wykształcenie się kolejnej fali wzrostowej. Niemniej osłabienie się jena może być nieco zaskakujące, biorąc pod uwagę nieznaczny wzrost globalnego ryzyka (sytuacja w strefie euro, a także zadłużeniowe przepychanki w USA). Czasami jednak z wykresami nie warto dyskutować…

Marek Rogalski