Następcą Bena Bernankego zapewne zostanie Janet Yellen, opowiadająca się za dalszym wspieraniem wzrostu. Faworyt Baracka Obamy Larry Summers wycofał swoją kandydaturę. Musiał, zbyt wielu osobom się naraził
Niespodziewany zwrot akcji w rywalizacji o stanowisko nowego szefa Rezerwy Federalnej. Swoją kandydaturę wycofał wczoraj Larry Summers – jeden z dwójki głównych pretendentów i faworyt Baracka Obamy. To oznacza, że na czele Fedu najprawdopodobniej po raz pierwszy w historii stanie kobieta – Janet Yellen, a co ważniejsze z ekonomicznego punktu widzenia, stymulowanie amerykańskiej gospodarki na razie nie zostanie zakończone.
„Z żalem dochodzę do wniosku, że ewentualny proces zatwierdzania mojej osoby byłby zażarty, co nie byłoby w interesie Rezerwy Federalnej, administracji ani w ostatecznym rozrachunku nie służyłoby procesowi uzdrawiania gospodarki kraju” – napisał Summers w liście do prezydenta. Obama, chcąc nie chcąc, tę rezygnację przyjął.
Amerykański prezydent kilka razy sugerował, że Summers – szef rady doradców ekonomicznych Obamy od stycznia 2009 do listopada 2010 r., a wcześniej m.in. sekretarz skarbu w administracji Billa Clintona – byłby najlepszym kandydatem do zastąpienia Bena Bernankego. Tej opinii jednak nie podziela spora część senatorów – i to z Partii Demokratycznej. Co najmniej trzech członków senackiej komisji ds. banków zapowiedziało, że nie poprze Summersa, a w lipcu 19 senatorów napisało list do prezydenta, wzywając go do powołania Yellen. Upieranie się przy osobie Summersa oznaczałoby zatem, że prezydencki kandydat albo w ogóle nie zostanie zatwierdzony, albo w najlepszym razie stanie się to dzięki głosom republikanów. Zarzuty części demokratów dotyczą tego, że jako sekretarz skarbu był współodpowiedzialny za deregulację rynków finansowych, która była jednym ze źródeł kryzysu, z kolei lewe skrzydło partii wypomina mu wypowiedź sprzed kilku lat, że kobiety mają mniejsze od mężczyzn predyspozycje do matematyki i nauk ścisłych.
W tej sytuacji rosną szanse 67-letniej Yellen, czyli obecnej wiceprzewodniczącej Rady Gubernatorów Fed, która ma znaczące poparcie zarówno wśród demokratów w obu izbach Kongresu, jak i wśród ekonomistów. Według sondażu przeprowadzonego w zeszłym tygodniu przez Bloomberga 40 proc. przepytanych inwestorów, analityków i traderów uważało, że to Summers zostanie szefem Fedu, a 33 proc. – że Yellen. Ale pozytywną opinię na temat Yellen wyraziło 60 proc. respondentów, na temat Summersa – tylko 37 proc. Jeśli chodzi o innych kandydatów, to wiadomo, że Obama rozmawiał także z poprzednim zastępcą Bernankego, 70-letnim Donaldem Kohnem. Jest on uważany za bezpieczny wybór, choć jego szanse są znacznie mniejsze niż Yellen. Wymieniane jest też nazwisko Timothy’ego Geithnera, byłego sekretarza skarbu, ale on cały czas utrzymuje, że nie jest zainteresowany stanowiskiem, więc wszystko zależy od tego, czy prezydent zdoła go nakłonić do zmiany zdania. Nie można też wykluczyć, że Obama zdecyduje się na jakąś zaskakującą kandydaturę w rodzaju Stanleya Fischera, amerykańsko-izraelskiego ekonomisty, który do niedawna był szefem banku centralnego Izraela.
Niezależnie od tego, kto ostatecznie dostanie nominację, nie należy się spodziewać zbyt szybkiego odejścia od stymulowania gospodarki. W ramach ilościowego luzowania polityki monetarnej Fed skupuje obligacje na kwotę 85 mld dol. miesięcznie, a w tym tygodniu powinien ogłosić, w jakim tempie będzie zmniejszał ten program. Ze wszystkich wymienianych kandydatów Summers był uważany za tego, który najbardziej opowiada się za ograniczeniem quantitative easing. – Panowało przeświadczenie, że jeśli do Fedu przyjdzie Summers, szybciej skończy z polityką stymulowania gospodarki. Teraz, kiedy się wycofał, spekuluje się, że odejście od niej potrwa dłużej – ocenia Sam Tuck, strateg walutowy z ANZ.
W szczególności dotyczy to Yellen, która ma opinię gołębia i skłonna jest tolerować nieco wyższą inflację, jeśli ma się to przyczynić do zwiększenia wzrostu gospodarczego i spadku bezrobocia. – Skoro numer 2 obejmie rządy, to nie należy się spodziewać zmian w polityce Fedu w stosunku do tego, co jest za Bernankego. Jeśli będzie jakaś różnica, to ona jest nawet bardziej prowzrostowa niż Bernanke – mówi Bloombergowi Chris Rupkey, główny ekonomista Bank of Japan-Mitsubishi UFJ w Nowym Jorku.
Informacja o wycofaniu się Summersa – czyli dłuższym stymulowaniu gospodarki – została dobrze przyjęta przez rynki. Indeksy giełd w USA i Europie wczoraj rosły o ok. 1 proc., spadł zaś kurs dolara.

Yellen ma opinię gołębia. Toleruje inflację, jeśli spadnie bezrobocie