Optymistyczne dane, jakie napłynęły wczoraj z polskiej i europejskiej gospodarki, ale też spadek awersji do ryzyka w efekcie oddalającej się wizji interwencji państw zachodnich w Syrii (po tym jak prezydent Obama wystąpił do Kongresu o autoryzację akcji militarnej), przełożyły się na umocnienie złotego do głównych walut. Dzisiejszy poranek ponownie jednak przynosi jego osłabienie, poinformował ISBnews dyrektor działu analiz Admiral Markets Marcin Kiepas.

Dziś uwaga inwestorów przede wszystkim powinna być zwrócona na wracający po długim weekendzie do pracy rynek amerykański. W tym przede wszystkim na popołudniową publikację indeksów ISM i PMI, obrazujących koniunkturę w tamtejszym sektorze przemysłowym.

„Dane z USA będą analizowane przez pryzmat wyników wrześniowego posiedzenia Federalnego Komitetu Otwartego Rynku (FOMC). Im będę one lepsze, tym większe prawdopodobieństwo na ograniczenie QE3. I odwrotnie. Dla złotego, podobnie jak dla większości walut krajów zaliczanych do rynków wschodzących, dobre dane oznaczają jego deprecjację, a słabe szanse na aprecjację" - uważa Kiepas.

Opublikowana wczoraj seria raportów PMI opisujących koniunkturę w europejskim sektorze przemysłowym stanowi kolejne potwierdzenie, że długo wyczekiwane ożywienie zawitało do Europy. Oczywiście wciąż nie można powiedzieć, jak ono będzie silne i na ile trwałe, ale sam fakt poprawy koniunktury jest niezaprzeczalny.

„To w sposób oczywisty zmniejsza presję na Europejski Bank Centralny (ECB), ale jeszcze nie jest wystarczającym powodem, żeby bank musiał myśleć o normalizacji polityki monetarnej" – podkreślił.

W nieco bardziej jasnych barwach, po wczorajszej publikacji danych, rysuje się przyszłość polskiej gospodarki. Odnotowany w sierpniu skok indeksu PMI dla sektora przemysłowego do 52,6 pkt. z 51,1 pkt. w lipcu, co było wynikiem lepszym od rynkowego konsensusu (51,7 pkt.), wskazuje na dużo mocniejszą dynamikę odbicia gospodarczego niż dotychczas można było zakładać.

„Cieszy też wyraźne przyspieszenie w Niemczech, czyli u naszego największego partnera handlowego, co przy obecnym kursie złotego, powinno znaleźć pozytywne odzwierciedlenie w wynikach eksportu. Mając to wszystko na uwadze można postawić tezę, że w tym kwartale wzrost gospodarczy w Polsce wyraźnie przekroczy 1%, natomiast w IV kwartale sięgnie 2%" – uważa Kiepas.

Sytuacja techniczna na wykresach EUR/PLN i USD/PLN, po tym jak przed tygodniem strona popytowa wykorzystała "pretekst syryjski" do przeceny polskiej waluty, wskazuje na przewagę strony popytowej. Zwłaszcza w przypadku USD/PLN, gdzie od trzech dni trwa konsolidacja, z której wybicie najprawdopodobniej będzie górą i przyniesie atak na barierę 3,25 zł.

Mając na uwadze jak duże obawy na rynkach wschodzących wywołuje temat ograniczenia QE3, złoty do najbliższego posiedzenia FOMC (17-18 września) powinien znajdować się pod lekką presją sprzedających.

„W tej chwili celem dla popytu jest poziom 4,30 zł dla EUR/PLN i 3,25 zł dla USD/PLN. Ich przełamanie otworzyłoby przestrzeń do wzrostów o około 5 gr. W naszej opinii nie ma gwarancji, że do tego dojdzie. Gdyby jednak ten scenariusz się zmaterializował, to z punktu widzenia średnio- i długoterminowych inwestorów, wyższe poziomy jawią się jako okazja do sprzedaży walut. Poprawiająca się koniunktura w Polsce i strefie euro powinna bowiem już od października przekładać się na umocnienie złotego" – podsumował analityk.

We wtorek, ok. godz. 9:30 jedno euro kosztowało 4,2630 zł, a dolar 3,2377 zł. Euro/dolar kwotowany był na 1,3165.

Marcin Kiepas, Admiral Markets