Z jednej strony spadek S&P w piątek z drugiej zaś rosnące notowania kontraktów na ten sam indeks, mogą wpłynąć uspokajająco na inwestorów w Europie.

W piątek, po neutralnym otwarciu ruch boczny utrzymał się w Europie do południa po czym indeksy zaczęły rosnąć, licząc na dobry start notowań w Nowym Jorku. Po prawdzie, inwestorzy mogli zdać sobie sprawę, że posiedzenie Fed, na którym mogą zapaść decyzje zmierzające do ograniczenia QE3 odbędzie się dopiero za miesiąc, a po wtóre, że już raz dyskontowali (w czerwcu) ograniczenie skali QE3. Po trzecie wreszcie, że moment ten musiał kiedyś nadejść, a czy będzie to już wrzesień, czy październik czy grudzień, ma mniejsze znaczenie.

W każdym razie większość indeksów w Europie zakończyła piątkowe notowania zwyżką – CAC40 zyskał 0,75 proc., DAX 0,2 proc. a FTSE blisko 1 proc. WIG20 wprawdzie stracił 0,6 proc., ale nie można zapomnieć, że w czwartek – gdy giełdy w Europie mocno traciły – nasz parkiet nie pracował, zatem w piątek niejako nadrabiał dystans. Biorąc to pod uwagę, strata rzędu 0,6 proc. wygląda na dobry wynik, choć trzeba też pamiętać, że w ciągu dnia WIG20 zdołał wyjść na plus.

S&P stracił 0,3 proc. po spokojnej sesji. Krótko po otwarciu indeks wyszedł na plus, ale zaraz po zakończeniu notowań w Europie, popyt przestał udawać, że ma jakieś argumenty. Piątkowe dane z rynku budownictwa mieszkaniowego i dotyczące nastrojów konsumentów rozczarowały rynek, ale nie na tyle, by prowadziło to do dramatycznych wydarzeń.

Na azjatyckich rynkach w poniedziałek przeważały spadki, ale kierunek nie był ten sam na wszystkich parkietach. Nikkei zyskał 0,8 proc. po informacjach o wzroście eksportu o 12,2 proc. w lipcu (import wzrósł o 19,6 proc., ale to głównie zasługa importu surowców energetycznych) – był to największy wzrost od 2010 r. Shanghai Composite wzrósł z kolei o 0,7 proc. (na pół godziny przed końcem notowań) po informacji o wzroście indeksu cen domów (w Pekinie o 14 proc.). W tym samym czasie Hang Seng zyskiwał 0,05 proc., zaś Kospi zakończył dzień spadkiem o 0,1 proc.

Brak wyraźnych impulsów z Nowego Jorku (dziś rano kontrakty na S&P rosną o 0,1 proc.) i z Azji na równi z pustym kalendarium publikacji makroekonomicznych mogą przesądzić o niemrawej sesji w Europie. Spokój mogą rzecz jasna zakłócić wydarzenia polityczne, a ogniskiem zapalnym może nadal być Egipt (jednak pojawiają się głosy, że jego wpływ na ceny ropy został już zdyskontowany) lub Półwysep Koreański. Jak do tej pory Północ zareagowała tylko werbalnie na manewry wojsk USA i Seulu.

Emil Szweda, Open Finance