Opublikowane o godz. 14:30 dane nt. cotygodniowego bezrobocia w USA pokazały, że sytuacja na rynku pracy pomału, ale jednak się poprawia. Po wyraźnym spadku liczby wniosków do 328 tys. w ubiegłym tygodniu (dane po rewizji z 326 tys.), teraz odbicie było niewielkie – do 333 tys. wobec spodziewanych 336 tys. W efekcie średnia 4-tygodniowa, będąca lepszym miernikiem trendu, nadal spada – tym razem do 335,5 tys. z 341,75 tys. w poprzednim tygodniu.

Jednak ani dobra sytuacja na rynku pracy, ani też wypowiedzi członków FED z ostatnich dni, którzy pomału przygotowują grunt pod decyzję o skróceniu programu QE3 już … 18 września, nie robią wrażenia na rynku, który sukcesywnie odwraca się od dolara. Nie jest to tylko kwestia relacji względem euro, które mogło być wspierane przez ostatnie dobre dane z Eurolandu, ale i też pozostałych walut.

W przypadku EUR/USD złamaliśmy okolice 1,3375 i tym samym weszliśmy do szerokiej strefy 1,3375-1,3415. W rannym komentarzu zwracałem uwagę, że wyjście ponad 1,3415 może wymagać mocnego fundamentalnego impulsu. W kalendarzu publikacji na najbliższe godziny mamy dość ważne dane z Chin – o godz. 3:30 poznamy lipcowe odczyty inflacji PPI i CPI, ale o wiele ważniejsze będą informacje z godz. 7:30.

To lipcowa dynamika produkcji przemysłowej (szacunki 9 proc. r/r), sprzedaży detalicznej (szacunki 13,5 proc. r/r), oraz inwestycji w aglomeracjach (szacunki 20,0 proc. r/r). Publikowane w ostatnich miesiącach przez HSBC/Markit wskaźniki PMI pokazywały ryzyko osłabienia tempa wzrostu gospodarki, co innego jednak widać było we wskaźnikach PMI liczonych przez chińskich statystyków. Teoretycznie, zatem dane mogą rozczarować, ale nie muszą. Gdyby jednak tak się stało, byłby to dobry pretekst do umocnienia dolara. Zwłaszcza, że BOSSA USD znajduje się w ważnej strefie wsparcia 68,60-68,75 proc.

Marek Rogalski