Inwestorzy nie są pewni, czy FED rzeczywiście ograniczy skalę QE3 we wrześniu, stąd też dolar nie ma zbytnio powodów do umocnienia w najbliższych dniach. Powszechnie oczekiwane wystąpienie Bena Bernanke w Kongresie nie wniosło tak naprawdę zbyt wiele.

Szef FED zaprezentował inwestorom mix tego, co słyszeli 19 czerwca i podczas konferencji NBER 10 lipca – potwierdził, że program QE3 może być ograniczany już na jesieni, a zakończony w połowie 2014 r, ale jak dodał muszą ku temu zostać spełnione warunki makroekonomiczne.

A to nie będzie tak proste. W efekcie w najbliższych tygodniach akcenty zostaną położone na kluczowe publikacje – 31 sierpnia będą to szacunki PKB za II kwartał, które mogą nieco rozczarować biorąc pod uwagę ostatnie słabsze dane nt. sprzedaży detalicznej, oraz dane Departamentu Pracy za lipiec, które poznamy 2 sierpnia. Wtedy okaże się, czy gospodarka zdołała wygenerować około 200 tys. etatów, a stopa bezrobocia spadła poniżej 7,6 proc. W międzyczasie, bo 31 lipca będzie mieć miejsce kolejne posiedzenie FED – które może, choć wcale nie musi, przygotować rynki pod wrześniową decyzję o ograniczeniu QE3.

Szereg potencjalnych niewiadomych, co do zmian w polityce monetarnej USA może w krótkim terminie przynieść inne, niż tego oczekuje większość inwestorów, zachowanie rynku. Dolar może stracić na wartości, a jeżeli do tego dołożymy możliwość naruszenia ważnych poziomów technicznych (69,60 pkt. na koszyku BOSSA USD, czy też rejonu 1,32 na EUR/USD), to ruch ten może być znaczący i skoncentrować się w nadchodzących dniach.

Słabszy dolar może pomóc złotemu, który w ostatnich dniach radził sobie dość dobrze. Widać, że dla inwestorów zagranicznych polski budżet nie jest problemem dopóki nie uświadomią oni sobie, że może być to początek trwalszej, negatywnej tendencji (jeżeli w kolejnych latach polska gospodarka wyraźnie nie przyspieszy to zadłużenie i jego obsługa będą rosnąć). W efekcie nie można wykluczyć, że kolejne dni przyniosą spadek dolara poniżej poziomu 3,20 zł.

Marek Rogalski