Rekordy na Wall Street zostały zdyskontowane w Europie już wczoraj. Do czasu publikacji raportów JP Morgan i Wells Fargo, rynki mogą zachowywać się spokojnie.

W czwartek indeksy na całym świecie zyskiwały po słowach Bena Bernanke, szefa Fed, który dał do zrozumienia, że jest zwolennikiem utrzymania dotychczasowej polityki Fed w dającym się przewidzieć terminie, przynajmniej do czasu bardziej zdecydowanej poprawy sytuacji na rynku pracy. Również z opublikowanego protokołu z czerwcowego posiedzenia FOMC wynika, że ciało jest podzielone, co do terminu ograniczenia QE3. Wszystko to razem zafundowało zwyżki na giełdach także w Europie. CAC40 zyskał 0,7 proc., DAX 1,1 proc., a FTSE 0,8 proc. Sytuacja w naszym regionie nie była jednorodna – RTS wzrósł o 3,4 proc. (najmocniej na kontynencie) dzięki zwyżkom cen surowców, WIG20 zyskał 1,5 proc., a BUX stracił 1,8 proc. (choć zaczął dzień od wzrostu). Warto odnotować, że poza Moskwą, indeksy osiągnęły najwyższe poziomy – lub bliskie temu – już rano, później albo utrzymywały zdobyte tereny, albo nieco się cofały (CAC40). Sprawia to wrażenie wzrostu „na rozkaz” Bernanke, ale nie ma w tym niezbędnego dla trwałej poprawy nastrojów spontanicznego optymizmu inwestorów.

Inaczej było na Wall Street, gdzie po mocnym otwarciu indeksy dodatkowo zyskiwały w ciągu dnia. S&P wzrósł o 1,4 proc. ustanawiając nowy rekord notowań (poprzedni ustanowiono 21 maja). Tym razem wzrost liczby wniosków o zasiłki do 360 tys. był po myśli inwestorów, ponieważ pozostawał w zgodzie z deklaracjami Bena Bernake.

W Azji nastroje na rynkach rozjechały się. Shanghai Composite tracił 1,5 proc. na trzy kwadranse przed końcem notowań, a Hang Seng spadał w tym czasie o 0,75 proc., po tym jak chiński minister finansów powiedział, że tegoroczny wzrost gospodarczy może wynieść 7 proc. (wobec zakładanych wcześniej 7,5 proc.), a wynik na poziomie 6,5 proc. też będzie akceptowany w najbliższej przyszłości. Byłby to najniższy wzrost od 23 lat. Kospi stracił 0,4 proc., a Nikkei wzrósł o 0,3 proc.

W Europie możemy spodziewać się pewnej stabilizacji notowań, mimo że rekordy na Wall Street nie zostały być może w pełni zdyskontowane na Starym Kontynencie. Ale też widać było na wczorajszej sesji opory przed dalszymi zakupami i podnoszeniem ceny, co może zaowocować stabilizacją indeksów. Istotnych publikacji marko dziś zabraknie, za to przed sesją w USA wyniki opublikują dwa duże banki i mogą one wywrzeć pewien wpływ na zakończenie tygodnia.

Emil Szweda