Za nami kolejna sesja, na której warszawska giełda pokazała słabość. Słabość ta wobec wczorajszych zwyżek w USA i dzisiejszych w Europie jest wyjątkowa. Nawet giełdy azjatyckie, za wyjątkiem Szanghaju, notowały dziś wzrosty, tymczasem WIG20 kontynuował spadek.

Wzrosty w USA są kontynuacją ruchu rozpoczętego 26 czerwca. Giełdy europejskie korelują mniej więcej z tym wzrostem w USA, tymczasem WIG20 od 3 sesji spada z 2300 pkt. i „dotknął” dziś okrągłego poziomu 2200 pkt. Na zamknięciu udało się go nieco podciągnąć, do 2218 pkt. lecz nie zmienia to negatywnego obrazu całej sesji. 2200 pkt. nie jest ważnym wsparciem – 27 czerwca indeks nurkował grubo poniżej tej wartości, do 2150 pkt. Dzisiejszym spadkom na GPW towarzyszyło wyraźne osłabienie złotego, lecz dla „równowagi” nasze obligacje zyskiwały na wartości. Osłabienie waluty było raczej efektem osłabienia euro i innych walut do dolara. Złotówka w takich chwilach traci więcej niż euro, z uwagi na postrzeganie jej jako jeszcze bardziej ryzykownej.

Głównym pociągowym w dół indeksu była dziś KGHM – spadła o 2%. Tyle samo spadły dziś ceny metalu. Ale słabo zachowały też banki PKO BP - spadek o 1,2%, Pekao SA spadek 0,1%. Wyjątkiem był BZWBK, który wzrósł dziś o 3,1%, ale po wczorajszym spadku o 3,7%. Zmienność na tym walorze jest duża, ale jego waga w indeksie niewielka. Spadek złagodził natomiast PKN Orlen – wzrósł o 2,2%.

Wprawdzie indeks blue chipów zamknął się z niewielką stratą -0,2%, ale stało się to dzięki samemu zamknięciu. WIG i mWIG40 spadły odpowiednio o 0,4% i 1%. Giełdzie nadal ciąży sprawa planowanej na wrzesień reformy OFE. W następnych tygodniach, podobnie jak do tej pory, możemy być bardziej podatni na rozmaite głosy w dyskusji nad trzema możliwymi wariantami tej reformy, niż na koniunkturę na giełdach światowych. Wszystkie 3 warianty są szkodliwe dla płynności giełdy, choć w różnym stopniu. Być może GPW opuszcza od jakiegoś czasu kapitał zagraniczny, ale w negatywnym rozwoju wypadków nie można wykluczyć jeszcze głębokiego tąpnięcia. A jeśli się to nałoży na spadki na całym świecie, to poziom 2000 pkt. może nie „wytrzymać”. Jednak najbliższe sesje mogą być też odreagowaniem, choćby dzięki ewentualnym wzrostom cen miedzi.

Witold Zajączkowski