Wtorkowy poranek przynosi kontynuację wczorajszego umocnienia złotego, będącego korektą jego silnej przeceny z poprzedniego tygodnia. O godzinie 8:33 za euro trzeba było zapłacić 4,3013 zł wobec 4,3273 zł na zamknięciu wczorajszych notowań. Dolar kosztował 3,2723 zł wobec 3,2941 zł w poniedziałek.

Wydarzeniem wtorku na rodzimym rynku jest publikacja przez Główny Urząd Statystyczny danych o sprzedaży detalicznej i stopie bezrobocia. W maju prognozowany jest wzrost sprzedaży o 0,2% w relacji rocznej, po tym jak miesiąc wcześniej spadła ona w analogicznym wymiarze. Jednocześnie oczekiwany jest spadek stopy bezrobocia do 13,7% z 14% w kwietniu.

Dane raczej nie zaskoczą. Powinny potwierdzić. że Rada Polityki Pieniężnej obetnie na lipcowym posiedzeniu stopy procentowe o 25 punktów bazowych. Przemawia za tym zarówno większy od oczekiwań spadek inflacji w Polsce, jak i głębsze spowolnienie gospodarcze. W naszej opinii, po obniżeniu w lipcu stopy referencyjnej do 2,5% Rada zakończy cykl luzowania polityki monetarnej, po czym stopy przez przynajmniej rok pozostaną na rekordowo niskich poziomach.

Publikowane przez GUS dane nie powinny mieć większego wpływu na notowania złotego. Taki wpływ będą natomiast miały czynniki globalny. W mniejszym stopniu obawy o konsekwencje zapowiedzianego w poprzednim tygodniu przez Fed przyszłego ograniczenia programu skupu obligacji w ramach QE3, a w większym strach o sytuację w Chinach, gdzie spowolnienie gospodarcze idzie w parze z problemami sektora bankowego.

W przypadku rynku walutowego nie można też zapominać o potencjalnej interwencji Narodowego Banku Polskiego (NBP). Pomimo obserwowanego wczoraj i dziś umocnienia polskiej waluty, wciąż pozostaje ona relatywnie słaba, co zaczyna niepokoić część członków Rady Polityki Pieniężnej (Andrzej Kaźmierczak). Uważamy, że jeżeli szybko złoty nie zacznie odrabiać strat, to ryzyko interwencji walutowej (NBP lub BGK) jest duże.

Marcin Kiepas, dyrektor Biura Analiz Admiral Markets Polska