We wtorek dolar lekko zyskuje do głównych walut w oczekiwaniu na środowe wystąpienie szefa Fed i publikację protokołu z ostatniego posiedzenia FOMC. Umacnia się on również do złotego, który z kolei czeka na dane o produkcji.

Polityka monetarna Fed-u, to jak szybko zostanie najpierw ograniczony, a później zakończony program skupu obligacji w ramach trzeciej rundy ilościowego luzowania polityki monetarnej (QE3), pozostaje obecnie głównym determinantem dla notowań EUR/USD. Stąd też jutrzejsze przesłuchanie Bena Bernanke na forum komisji Senatu (godz. 16:00) oraz zaplanowana na ten sam dzień publikacja protokołu z majowego posiedzenia Federalnego Komitetu Otwartego Rynku - FOMC (godz. 20:00) będą głównym wydarzeniem tego tygodnia.

Inwestorzy licząc na to, że w wypowiedzi Bernake lub w protokole FOMC mogą znaleźć się sugestie ograniczenia wartości QE3 lub w skrajnym przypadku nawet zakończenia tego programu (to mało prawdopodobne), kupują dolara. Każde przykręcenie kurka z pieniędzmi przez Fed, przy wciąż żywych oczekiwaniach na to, że Europejski Bank Centralny może dalej luzować politykę monetarną w celu wsparcia gospodarki Eurolandu, musi bowiem znaleźć przełożenie na spadek EUR/USD.

Oczekiwanie na to co wydarzy się w środę oraz dzisiejsze wystąpienia przedstawicieli Rezerwy Federalnej (Bullard, Dudley) to główne czynniki, które będą kształtować notowania EUR/USD we wtorek.

Wydarzeniem wtorku na krajowym rynku walutowym będzie publikacja przez Główny Urząd Statystyczny (GUS) danych o produkcji przemysłowej i cenach producentów. W kwietniu prognozowany jest wzrost rocznej dynamiki produkcji o 2,8%, po tym jak miesiąc wcześniej spadła ona o 2,9% R/R. Mając na uwadze kwietniowy spadek indeksu PMI dla sektora przemysłowego w Polsce raczej należy być przygotowanym na gorszy, niż na lepszy odczyt. Zdecydowanie mniej emocji wywoła publikacja wskaźnika PPI. W kwietniu prognozowany jest jego spadek do -1,5% w relacji rocznej z -0,6% w marcu.

Sytuacja na wykresach USD/PLN i EUR/PLN wskazuje na przewagę strony popytowej. Jedynie bliskość ważnych oporów nie pozwala zakładać silnej przeceny polskiej waluty w najbliższym czasie.

Notowania USD/PLN od czterech dni pozostają w konsolidacji wokół poziomu 3,2480 zł. Przestrzeń do wzrostów ogranicza silna strefa oporu 3,2730-3,3081 zł. Do czasu jej przełamania należy założyć, że dolar pozostanie w trwającym już 9. miesiąc szerokim trendzie bocznym, który można zamknąć umownym przedziałem 3,04-3,31 zł. Gdyby jednak stało się inaczej i stronie popytowej udało się wybić powyżej 3,31 zł, to należy się liczyć z silnym i dużym osłabieniem złotego. Utworzona wówczas na wykresie dziennym wielomiesięczna formacja odwróconej głowy z ramionami (zapowiada wzrosty) sugeruje zwyżkę dolara nawet do 3,50 zł.

W średnioterminowym trendzie bocznym 4,03-4,2150 zł pozostają też notowania EUR/PLN. W tej chwili nie ma poważnych przesłanek przemawiających za tym, że stronie popytowej uda się doprowadzić do wybicia z niego górą. Historia ostatnich miesięcy uczy, że okolice 4,20 zł dość chętnie są wykorzystywane do sprzedaży euro. Teraz prawdopodobnie będzie podobnie. Nie ma jednak przeciwwskazań, żeby euro nawet przez kilka tygodni pozostało na poziomie górnego ograniczenia wspomnianej konsolidacji. Po takim postoju notowania wspólnej waluty powinny wrócić w kierunku 4,03 zł.

Marcin Kiepas