Miedziowa spółka porzuca wielkie plany odzysku cennych pierwiastków z odpadów poprodukcyjnych. Badania mające umożliwić stworzenie technologii ich wykorzystania nie przyniosły efektów.
Szacowana zawartość metali w odpadsach KGHM / Dziennik Gazeta Prawna
Według naukowców w odpadach poflotacyjnych należących do KGHM, będących wynikiem wzbogacania rudy miedzi, mogą się kryć pokaźne ilości metali szlachetnych, w tym złota, srebra i platyny. Z danych, do których dotarliśmy, wynika, że tylko 1 tona takich śmieci zawiera ok. 17 gramów cennych metali, których rynkowa wartość może sięgać 580 dol. Koncern produkuje ok. 28 mln ton takich odpadów rocznie. W kopalniach miedzi KGHM i składowisku Żelazny Most, największym poflotacyjnym śmietnisku Europy, zalega już ponad 0,9 mld ton odpadów.
– Odzyskanie cennych surowców jest skomplikowane, bo metale występują w odpadach w formie nanocząsteczek. Potrzebna jest odpowiednia technologia – wyjaśnia dr Jan Krasoń, światowej sławy geolog i właściciel międzynarodowej firmy Geoexplorers International Inc., która pracowała już przy odpadach flotacyjnych Muruntau w Uzbekistanie, największej kopalni złota na świecie, oraz kombinatu górniczego w rosyjskim Norylsku. Jak tłumaczy, próbki pobrane z odpadów KGHM potwierdziły zawartość złota i platynowców. Badały je uznane laboratoria – amerykańskie Eltron Research & Development z Kolorado oraz Aspex Co. z Pensylwanii. Ale co innego potwierdzić obecność metali, a co innego dobrać się do nich. – Do odzyskania metali musi być zastosowana nowatorska metoda. Przed nami jeszcze wiele badań. Ale jeśli się uda, to projekt ponownego wykorzystania odpadów może być przełomowy – zapowiada Jan Krasoń.
– KGHM od początku swojego istnienia poszukuje technologii, która technicznie, ekonomicznie i ekologicznie pozwalałaby na gospodarcze wykorzystanie odpadów z flotacji rud miedzi. Niestety żadna nie gwarantowała sensownego wykorzystania tych odpadów – twierdzi Janusz Piątkowski, dyrektor departamentu polityki ekologicznej KGHM. Jak wyjaśnia, metale w odpadach występują w śladowych ilościach i ich odzysk obecnie nie jest opłacalny. – Koszty przerobu odpadów oraz koszty opłat za składowanie odpadów powstających po tym przerobie znacznie przewyższają wartość odzyskanych metali – przekonuje.
Dziś KGHM nie musi płacić za składowanie odpadów poflotacyjnych. Koncern nie ma jednak pewności, czy po ponownym przerobie śmieci nie stracą statusu zwolnionych z opłat odpadów wydobywczych. Jak ustaliliśmy, KGHM znalazł więc inne, prostsze rozwiązanie problemu. Wykorzysta odpady do wypełniania wyrobisk w kopalniach. Janusz Piątkowski potwierdza, że spółka obecnie pracuje nad projektem zastosowania ich w formie podsadzki górniczej. Tony odpadów zawierających złoto, platynę czy srebro będą spełniać zatem funkcję materiału zmniejszającego deformację górotworu, spowodowaną eksploatacją złoża oraz ograniczającego ciśnienie, zmniejszającego wydzielanie gazów i uniemożliwiającego niepożądany przepływu powietrza. Wcześniej odpady tego typu w KGHM próbowano wykorzystać np. do produkcji cementu czy uzdatniania gleby.