Paniczna wyprzedaż na rynku złota i mocne spadki surowców wyzwoliły długo oczekiwaną korektę na Wall Street, którą wzmacnia chłodne przyjęcie raportów spółek. W takim otoczeniu trudno nie oczekiwać pogłębienia zeszłotygodniowej przeceny.

Miniony tydzień na rynkach akcji nie pozostawia wątpliwości, iż doskonały pierwszy kwartał na Wall Street i wyznaczenie nowych rekordów w trendach było przesadnym optymizmem rynku, co do własnej przyszłości. W efekcie po najlepszym tygodniu roku Wall Street zanotowała najgorszy tydzień roku a reakcje rynku na wyniki spółek mówią wprost, iż giełdy stanęły przed perspektywą poważniejszej korekty. W istocie na Wall Street sprzedawano właściwie wszystko i to niezależnie od tego, czy spółka ogłosiła raport dobry, słaby czy neutralny – każdy spotykał się z mniej lub bardziej chłodnym przyjęciem.

Pochodną korekcyjnych nastrojów było słabe zachowanie rynków europejskich, gdzie przeceny były znacznie mocniejsze niż w USA. Korekcie poddał się nawet tokijski Nikkei, którego wcześniej nie była wstanie zatrzymać nawet groźba wojny na Półwyspie Koreańskim. W sumie ostatni okres na giełdach należy uznać za klasyczny przykład fazy w historii rynków, która przynosi punkt uwzględnienia w cenach wszystkich pozytywnych wiadomości i potrzeba tylko impulsu do wyzwolenia korekty. W zakończonym tygodniu wezwaniem do ruchu korygującego stał się odczyt dynamiki PKB Chin, który z siłą tsunami rozlał się po rynkach surowcowych i przesączył na rynki akcji. Nie trudno zrozumieć rozczarowanie rynku, gdy uwzględni się, iż dynamika chińskiego PKB w I kwartale była niższa niż w IV kwartale zeszłego roku i znacznie mniejsza od prognoz.

W mediach branżowych na plan pierwszy wybiła się jednak przecena złota, która otarła się o mały krach w postaci 9-procentowej straty w trakcie jednej sesji, ale mocne spadki nie ominęły również rynku srebra i uważnie śledzonej przez graczy akcyjnych miedzi. Czerwony metal, o którym na rynku lubi się mówić, iż posiada doktorat z ekonomii, straszył akcje słabością globalnego przemysłu i pytaniami o przyszłość globalnej gospodarki. Naprawdę jednak przecena na rynkach surowcowych nie jest tak zła dla gospodarki globalnej i rynków akcji, jak wskazują to pierwsze reakcje. Spadek cen surowców – przeceniała się również ropa – oznacza, iż w koszykach inflacyjnych pojawi się mniejsza presja na wzrost cen a konsumenci będą mieli więcej pieniędzy na inne wydatki.

W praktyce kanarek w surowcowej kopalni, który w zakończonym tygodniu wystraszył kopiących za zyskami na rynkach akcji, znosi z rynku część niepewności, co do przyszłej polityki amerykańskiego banku centralnego. W istocie w średnim terminie nieco paniczna wyprzedaż surowców oznacza ulgę dla ich konsumentów i dobrze koresponduje z polityką monetarną banków centralnych, które będą mogły dłużej utrzymywać niski koszt kredytu dzięki mniejszej presji inflacyjnej z tego segmentu gospodarki. Niskie stopy procentowe w USA, radykalnie luźna polityka monetarna w Japonii i możliwa obniżka stóp procentowych w strefie euro, o której spekulował nawet przedstawiciel Bundesbanku, to mieszanka sprzyjająca trendom wzrostowym na rynkach akcji.

Niemniej pierwsza kostka domina w globalnej korekcie została poruszona i w bliskim terminie trudno nie oczekiwać pogłębienia spadków cen akcji na Wall Street i w innych regionach globu. Częścią przeceny powinny być kolejne chłodne przyjęcia wyników spółek. Tylko w nadchodzącym tygodniu raporty na rynek wyśle kolejne 30 procent firm zebranych z indeksach DJIA oraz S&P500 i mimo przeceny redukującej część wysokich wycen, nie można oczekiwać szybkiego powrotu optymizmu. Do rangi ciekawostki urośnie raport Apple, spółki która była lokomotywą zeszłorocznej zwyżki. Akcje Apple straciły około 40 procent od szczytu wyznaczonego na jesieni, ale udział w indeksach S&P500 i Nasdaq Composite jest na tyle znaczący, iż reakcje na wynik mogą przesądzić o nastrojach w całym tygodniu.

Adam Stańczak