Mimo rozczarowujących danych z większości europejskich gospodarek, we wtorek po południu na rynkach akcji przeważali kupujący.

Kiedy we wtorek inwestorzy za oceanem rozpoczynali handel akcjami, indeksy we Frankfurcie, Londynie i Paryżu zyskiwały na wartości powyżej 1 proc., co w obliczu kiepskich odczytów wskaźników wyprzedających koniunkturę, sugeruje, że tryb "podwyższony apetyt na ryzykowne aktywa" wciąż ma się dobrze. Indeksy PMI w sektorze produkcyjnym we wszystkich kluczowych gospodarkach europejskich znalazły się poniżej poziomu 50 pkt., co interpretuje się jako spowolnienie koniunktury.

Dla całej strefy euro indeks spadł do poziomu 46,8 pkt. (z 47,9 pkt. przed miesiącem), a stopa bezrobocia wzrosła do 12 proc. Nie powinno być niespodzianką, że najmniej optymizmu wykazują przedsiębiorcy w Grecji, gdzie indeks PMI w przemyśle wynosi 42,1 pkt, ale warto również odnotować, zwłaszcza w kontekście wzrostów cen akcji, że w gronie najsłabszych ogniw, oprócz Hiszpanii i Włoch, na dobre zagościła Francja (indeks PMI w przemyśle wynosi 44pkt..). Na rynku obligacji po południu inwestorzy chętnie kupowali papiery skarbowe Włoch i Hiszpanii, a pozbywali się niemieckich i amerykańskich obligacji.

Inwestorzy z warszawskiego parkietu najwyraźniej postanowili przedłużyć sobie świąteczny weekend, bo ok. godzinę przed zakończeniem handlu obroty symbolicznie przekraczały 400 mln PLN. Kiedy amerykański indeks DJIA bił nowe rekordy wszech czasów, na GPW WIG20 rósł w tym czasie o 0,2 proc. czyli był jednym z najsłabszych czynnych rynków akcji, do czego niestety poprzedni kwartał przyzwyczaił inwestorów. Tylko w marcu S&P500 zyskał na wartości ok 3,8 proc., natomiast WIG20 spadł o ok. 3 proc. Na pocieszenie możemy dodać, że umacniający się w ubiegłym miesiącu amerykański dolar, nie sprzyjał również kupującym aktywa na innych rynkach wschodzących, bo indeks MSCI Emerging Markets spadł w marcu o 1,7 proc.(od początku roku o 1,6 proc.), a indeks obligacji rynków wschodzących spadł o 0,6 proc. (od początku roku o 2,1 proc.).

Na rynku walutowym kurs euro względem dolara odbił się od lokalnego dołka i odrobił ok. 100 pipsów podczas sesji azjatyckiej, ale poziom 1,287 USD okazał się w trakcie sesji w Europie barierą nie do przejścia i po południu kurs oscylował w okolicy 1,282 USD. Złoty znajdował się pod presją sprzedających. Dolar kosztował po południu 3,27 PLN, za euro płacono 4,19 PLN, a za franka szwajcarskiego 3,44 PLN.

Łukasz Wróbel