Minimalnie lepsze odczyty ostatecznych indeksów PMI dla strefy euro za marzec, nie mogą stanowić dla rynku wystarczającej motywacji do wykreowania większego odbicia wspólnej waluty. Tym samym słabość dolara po publikacji słabszego ISM dla przemysłu w poniedziałek, będzie krótkotrwała. Europa nadal boryka się z wieloma problemami, chociaż echa wydarzeń na Cyprze mają już coraz mniejszy wpływ. Wrócą jednak obawy o peryferia – dzisiejsze słabe PMI z Włoch i niepewność polityczna związana z dużym prawdopodobieństwem kolejnych wyborów i tym samym cięć ratingów, a także poniedziałkowe spekulacje nt. Hiszpanii dotyczące głębszej recesji w tym roku – wzbudzą falę spekulacji nt. kolejnego słabego ogniwa. W tle pojawią się plotki nt. potencjalnych posunięć Europejskiego Banku Centralnego w czwartek i FED po piątkowych danych Departamentu Pracy USA.

Według ostatecznych danych, jakie napłynęły dzisiaj rano przemysłowy PMI w strefie euro wyniósł w marcu 46,8 pkt. wobec 46,6 pkt. podawanych w pierwszym odczycie (choć to i tak słabo w porównaniu z 47,9 pkt. w lutym). W dużej mierze to wynik danych z Niemiec (49,0 pkt.) i Francji (44,0 pkt.) – pytanie, jednak czy jest z czego się cieszyć. Po zamieszaniu na Cyprze uwaga rynków znów zwróciła się w stronę peryferiów Eurostrefy. Na celowniku inwestorów znalazły się Hiszpania, Włochy i Grecja, jako potencjalne ogniska problemów w tym roku. W pierwszym przypadku mamy spekulacje – podał je wczoraj Reuters powołując się na źródła rządowe – dotyczące obniżki prognoz PKB na ten rok przez rząd Mariano Rajoy’a. Sprawdzają się, zatem ostrzeżenia z jesieni ub.r., kiedy to było jasne, iż oczekiwania zapisane w budżecie są mało realne. Teraz gospodarka może się skurczyć o 1 proc. w 2013 r., co automatycznie wymusza na rządzie negocjacje z Komisją Europejską związane z uniknięciem procedury nadmiernego deficytu.

Podobne informacje napłynęły w ubiegłym tygodniu z Włoch – tam jednak dodatkowym problemem jest coraz większa niepewność polityczna. Misja utworzenia rządu przez lidera centrolewicy ostatecznie się nie udała i trudno wierzyć, że inaczej będzie z Radą Mędrców, którą zamierza teraz powołać prezydent Napolitano. Perspektywa kolejnych wyborów w tym roku, które mogą tylko wzmocnić siły antynunijne (Berlusconi i Grillo), a także wspomniane słabe perspektywy makroekonomiczne, zwiększy tylko prawdopodobieństwo cięć ratingów, co przełoży się na wyższy koszt obsługi zadłużenia. I nie liczmy na to, że ECB uruchomi w takiej sytuacji program OMT, bo nie jest to możliwe bez uprzedniej prośby rządu danego kraju.

Zresztą kwestia posunięć Europejskiego Banku Centralnego będzie przedmiotem dodatkowych spekulacji na rynku w kontekście czwartkowego posiedzenia ECB. Szanse na cięcie stóp procentowych o 25 p.b. są niewielkie, ale takie oczekiwania najpewniej znów się pojawią w kontekście słabych perspektyw dla peryferiów, a także ostatnich słabszych danych z Niemiec.

Gorsze odczyty makro to jednak nie tylko domena strefy euro. Wczoraj rozczarowały dane z USA – indeks ISM dla przemysłu spadł w marcu do 51,3 pkt. z 54,2 pkt. w lutym. Po słabych wskaźnikach regionalnych było to jednak częściowo do przewidzenia. Tym samym nie musi to oznaczać, iż piątkowe dane Departamentu Pracy USA przyniosą podobny wynik. Niemniej jutrzejsze ADP o godz. 14:15 będzie śledzone z dużą uwagą (oczek. 200 tys. etatów).

Dzisiaj uwagę zwrócą jeszcze ostateczne dane nt. zamówień na dobra trwałego użytku za luty o godz. 16:00 (wstępne odczyty były pozytywne), zamówienia w przemyśle o tej samej porze, oraz wystąpienia dwóch członków FED (z Minneapolis i Atlanty) odpowiednio o godz. 19:00 i 19:30. Nie powinno to jednak odwrócić rodzącej się kolejnej fali umocnienia dolara.

Marek Rogalski