Zamieszanie wokół Cypru przykryło konferencję szefa Rezerwy Federalnej, ale w perspektywie kolejnych miesięcy to łagodna polityka amerykańskiego banku centralnego pozostanie jednym z kluczowych elementów kształtujących wyceny aktywów.

Miniony tydzień na rynkach akcji miał należeć do Rezerwy Federalnej, ale kryzysowe przyspieszenie na Cyprze spowodowało iż od poniedziałku uwaga rynku skupiła się znów na Europie i doniesieniach z regionu. Zamknięte banki na Cyprze i ultimatum Europejskiego Banku Centralnego dla rządu w Nikozji przykryły komunikat Federalnego Komitetu Otwartego Rynku (FOMC). W efekcie bez echa przeszły stosunkowo ważne sygnały, które będą miały znacznie poważniejsze konsekwencje dla rynków niż to, czy Unia Europejska do spółki z Międzynarodowym Funduszem Walutowym uratują malutki rajd podatkowy.

Pierwszym elementem, którego rynki nie zechciały odnotować jest osłabienie pozycji jastrzębi w FOMC. Protokoły i głosowania z poprzednich posiedzeń FOMC wniosły na rynek dawkę niepewności i wątpliwości, co do stabilności polityki Fed. W istocie radykalne ożywienie jastrzębiego skrzydła Fed nie tylko postawiło pytania o koniec trzeciej rundy luzowania ilościowego, ale było kontr-produktywne do działań banku centralnego, który nie chcąc stosować ujemnych stóp procentowych musi sterować oczekiwaniami rynku spójnością komunikatów. W istocie przy zerowych stopach procentowych właśnie oczekiwania rynku są jednym z elementów polityki monetarnej.

Środowy komunikat i konferencja szefa Fed jednoznacznie przypomniała, iż do końca roku trudno oczekiwać zakończenia programu luzowania ilościowego. Zdaniem Fed bezrobocie pozostanie na podwyższonym poziomie a inflacja na poziomach, które nie wymuszą zmian w działaniach banku centralnego. Dla rynków akcji równie ważny jest sygnał, iż na dziś nie ma żadnych przesłanek pozwalających oczekiwać, iż Fed wycofa się z polityki niskich stóp procentowych przed 2015 rokiem. Inaczej rzecz ujmując giełdy znów mają prawo oczekiwać dziewięciu miesięcy kontynuacji luzowania ilościowego i dwóch lat niskich stóp procentowych. W praktyce oznacza to, iż przez kolejne kilkanaście miesięcy Fed będzie ożywiał gospodarkę kosztem oszczędzających i – nie wprost, ale jednak – sprzyjał cenom akcji.

W takim kontekście jakiekolwiek spekulacje, iż obserwowane ostatnio zawahanie na rynkach akcji jest finałem fal wzrostowych wydają się zdecydowanie przedwczesne. Bez wątpienia zawahanie S&P500 w rejonie szczytu wszech czasów niesie dawką wątpliwości, co do siły strony popytowej, ale też na rynku od tygodni handlowano z pytaniem, kiedy i co wywoła korektę. W zakończonym tygodniu takim pretekstem zdawał się być Cypr, ale patrząc na zmiany amerykańskich indeksów w skali tygodnia – trzy najważniejsze średnie spadły od 0,01 do 0,24 procent – trudno mówić o czymś poważniejszym niż konsolidacje. W praktyce oznacza to, iż rozwiązane problemu cypryjskiego pozwoli rynkom ze spokojem przebrnąć przez świąteczne wyciszenie a po świętach centrum sceny zajmie już oczekiwanie na sezon wyników kwartalnych i projekcje spółek na kolejne trzy kwartały roku.

Adam Stańczak, Analityk DM BOŚ SA