Miałaby to być reakcja na zawarcie porozumienia przez Cypr i przedstawicieli „troiki”. Ale także na wcześniejsze zwyżki w USA i dziś rano w Azji.

W piątek indeksy w Europie ani nie miały siły podnieść się po czwartkowym spadku, ani presja podaży nie była dość silna by zepchnąć zachodnich giełd wyraźnie niżej. Skończyło się więc na umiarkowanych stratach – inwestorzy mieli cały czas świadomość, że weekend rozmowy w sprawie Cypru nadal będą prowadzone i że głodne wilki polują lepiej – łatwiej będzie osiągnąć porozumienie, skoro w innym wypadku w poniedziałek system bankowy Cypru zbankrutowałby. Z drugiej strony bez „pozwolenia” Wall Street zachodnie indeksy nie podnosiły się. W naszym regionie spadki były bolesne – BUX, WIG20 i RTSE spadły w piątek o ponad 1 proc.

Tymczasem Wall Street po leniwym początku stopniowo podnosiła się w ciągu dnia, a S&P zyskał ostatecznie 0,7 proc. Powodów specjalnych nie było – być może rynek liczył na rozwiązanie europejskich problemów z Cyprem, być może pomogły wyniki Nike (wzrost kursu o 11 proc.), a być może sama świadomość, że rynek jest mocny o czym świadczy relatywnie płytka korekta. Takiego przekonania nie mogą mieć inwestorzy z południa – Merval stracił w piątek 1,7 proc., a Bovespa 0,6 proc. Także i tu indeksy giełd wschodzących wypadły więc słabo.

W Azji na większości parkietów przeważały dziś zwyżki. Nikkei zyskał 1,7 proc., ponieważ na rozwiązaniu w sprawie Cypru zyskało euro, a stracił jen, zaś japońska giełda najbardziej boi się tego, że jen mógłby zostać safe haven, a kłopoty krajów strefy euro taki scenariusz przybliżają. Lecz skoro Cypr nie bankrutuje, giełda odetchnęła. Kospi wzrósł o 1,5 proc., a Hang Seng 0,6 proc. Indeks w Szanghaju spadł o 0,1 proc. po słabej końcówce.

W Europie zabraknie dziś istotnych danych makro, rynek ma do zdyskontowania tylko cypryjskie porozumienie, które tym razem nie naraża na straty drobnych klientów banków (obcięte zostaną tylko depozyty powyżej 100 tys. EUR i tylko dwóch największych cypryjskich banków), przy czym zgoda parlamentu nie będzie w tym wypadku konieczna (w grę wchodzą procesy upadłościowe, które pozwalają na strzyżenie depozytów powyżej 100 tys. EUR). Jakie długofalowe konsekwencje ten plan przyniesie, jeszcze się przekonamy. Ale w krótkim terminie inwestorzy będą zadowoleni, że Cypr nie zbankrutował i nie wyszedł z eurostrefy