Inwestorzy wyraźnie przestraszyli się warunków finansowej pomocy dla Cypru, które przyjęła w piątek późnym wieczorem Eurogrupa. Nie chodzi tu bynajmniej o kwotę 10 mld EUR, która jest niska, ale była wymieniana wcześniej, a dość kontrowersyjne ustalenia w kwestii przymusowego opodatkowania prywatnych depozytów w bankach . Wprawdzie ta wersja „strzyżenia” pojawiła się około miesiąc temu w fazie rynkowych dyskusji nad różnymi rozwiązaniami, ale została uznana za mało prawdopodobną…

Według ustaleń po spotkaniu ministrów finansów państw strefy euro, jakie miało miejsce w piątek, elementem bailoutu na kwotę 10 mld EUR ma być opodatkowanie depozytów w cypryjskich bankach. Do kwoty 100 tys. EUR podatek wyniósłby 6,75 proc., a powyżej niej 9,9 proc.

Pomysł ten musi jeszcze zostać zaakceptowany przez cypryjski parlament, co jest planowane dzisiaj. Masowe wypłaty środków z bankomatów w weekend skłoniły jednak cypryjski rząd do prób negocjacji tych warunków – najnowsza wersja mówi o podatku na poziomie 3,0 proc. dla niskich kwot i aż 12,5 proc. dla przekraczających 100 tys. EUR. Tak czy inaczej, kwestia Cypru rodzi bardzo niebezpieczny precedens, a wręcz otwiera puszkę Pandory dla peryferiów. Bo nikt nie da przecież gwarancji, że podobny pomysł „strzyżenia” nie pojawi się za jakiś czas w Grecji, Włoszech, Hiszpanii, czy nawet we Francji. To oczywiście bardzo hipotetyczne i mało realne scenariusze, ale pytanie, czy warto za cenę finansowego wsparcia podważać zaufanie do oszczędzania w bankach, niezależnie od kwestii pochodzenia danych środków (co było często przytaczane w kwestii Cypru).

Zamieszanie wokół Cypru doprowadziło dzisiaj do dużej nerwowości na rynkach – luki na wykresach. Wydaje się jednak mało prawdopodobne, iż rozwinie się ono w większy ruch. W najbliższych godzinach można oczekiwać częstych wystąpień „dyplomatów”, którzy będą starali się uspokajać nastroje. W przypadku pamiętnego strzyżenia greckich obligatariuszy, padały deklaracje, iż jest to jednorazowy precedens, który nie powtórzy się w innych krajach. Czy teraz będzie podobnie?
Dla rynków kluczową sprawą będą jednak zaplanowane wcześniej wydarzenia z makroekonomicznego kalendarza, zwłaszcza kończące się w środę dwudniowe posiedzenie FED. Część inwestorów może chcieć zrealizować zyski, obawiając się wystąpienia Bena Bernanke, który może wylać przysłowiowy kubeł zimnej wody na głowy tych, którzy liczą na sygnały ws. wcześniejszego odchodzenia od programu QE3 w kontekście ostatnich dobrych danych makroekonomicznych.

Marek Rogalski