Wall Street w zasadzie codziennie notuje nowe maksima, z niewielką przeceną poradził sobie także niemiecki DAX30 i również jest na kilkuletnich szczytach. Korekta się spóźnia? Nie w Chinach, druga kolejna sesja przyniosła wyraźny spadek notowań, które są już ponad 10% poniżej tegorocznych szczytów.

Bank Chin zaniepokojony inflacją, rynkiem nieruchomości

W poniedziałek pisaliśmy o niepokojących danych z chińskiej gospodarki. Wskaźniki PMI, jak i dane o produkcji i sprzedaży detalicznej wskazały na lekkie wyhamowanie wzrostu, które może sugerować (choć nie musi, warto poczekać na potwierdzenie takiego sygnału w kolejnym miesiącu) wygaszanie ubiegłorocznego impulsu. Wielokrotnie wskazywaliśmy, iż poprawa koniunktury w Chinach (do połowy ubiegłego roku wiele mówiło się o zagrożeniu spowolnieniem w tamtejszej gospodarce) będzie przejściowa i być może słabsze dane są pierwszymi symptomami tego co nachodzi.

To jednak tylko część problemu. Zasadniczym zagrożeniem jest nie spadek tempa wzrostu z 8 do 7 czy 6,5% przez niższą dynamikę produkcji, ale załamanie na rynku nieruchomości, które wydaje się nieuniknione, choć trudno przewidzieć jego przebieg. Piszemy o tym ponownie dziś, gdyż szef Banku Chin powiedział właśnie (podczas wystąpienia w chińskim parlamencie, gdzie liderzy partyjni pracują nad celami ekonomicznymi na ten rok), iż Bank będzie bacznie przyglądał się rosnącej inflacji, która okazała się wyższa do oczekiwań (wzrosła do 3,2%). Zhou Xiaochuan powiedział także, iż należy zintensyfikować wysiłki na rzecz ograniczenia spekulacji na rynku nieruchomości oraz wzrostu cen w bieżącym roku, ale zaznaczył, iż polityka monetarna nakierowana będzie przede wszystkim na inflację. Tak czy owak wygląda na to, iż po ubiegłorocznej ekspansji w tym roku czeka nas zacieśnienie polityki, a to może oznaczać wolniejsze tempo wzrostu gospodarczego. Zwiększa to także ryzyko załamania koniunktury na rynku nieruchomości, które może mieć katastrofalne konsekwencje nie tylko dla wzrostu w Chinach, ale w całej globalnej gospodarce.

Bundesbank ostrzega Paryż

Prezesowi Bundesbanku nie spodobała się przychylna opinia komisarza Olliego Rhena w kwestii odroczenia terminu obniżenia deficytu francuskiego sektora finansów publicznych poniżej 3% na kolejny rok po tym, jak wobec słabej koniunktury stało się jasne, iż Francuzi nie będą w stanie zrobić tego w 2013 roku. Głos Weidmanna jest jednak odosobniony – nawet stanowisko niemieckiego rządu jest tu bardziej elastyczne. Zazwyczaj rygorystyczny szef niemieckiego ministerstwa finansów powiedział, iż jakkolwiek należy trzymać się reguł, to ostateczne zdanie w tej kwestii należy do KE. Dla rynku istotne jest w tej kwestii utrzymywanie się niskiej premii za ryzyko od francuskich obligacji (ok. 65bp wobec bundów). Jakkolwiek problemy Francji stanowią ryzyko dla takiej wyceny, na ten moment nie obserwujemy tu nerwowych reakcji. W ostatnim czasie spadły też premie od włoskich i hiszpańskich papierów, a to (w połączeniu z obecną sytuacją techniczną) daje wręcz szansę na przynajmniej przejściowe odreagowanie w notowaniach EURUSD.
Wracają publikacje danych – dziś sprzedaż w USA

Druga połowa tygodnia będzie zdecydowanie bardziej intensywna pod względem publikacji danych makro. Dziś figurą dnia jest sprzedaż detaliczna w USA (13.30, konsensus +0,5% m/m). Popyt konsumpcyjny w ostatnim czasie w USA nie wyglądał najlepiej, dlatego rynek może przywiązywać do tych danych wagę. Tym niemniej, po ostatniej publikacji danych o zatrudnieniu to rynek pracy pozostaje obecnie w centrum uwagi. Dane z rynku pracy zostaną z kolei opublikowane w nocy w Australii i mogą mieć istotne znaczenie dla AUDUSD, który zdecydowanie odreagowuje ostatnią przecenę.

dr Przemysław Kwiecień