Wczorajszy dzień był niestety kontynuacją włoskiej farsy politycznej objawiającej się stagnacją i brakiem zdecydowanych ruchów na rynkach finansowych. Gdyby nie wybory w Grecji sprzed roku, które obfitowały w nagłe zwroty akcji, na pewno śledziłbym to co dzieje się teraz w Rzymie.

Jednak szum medialny i masa spekulacji połączonych z teoriami spiskowymi, skutecznie mnie do tego zniechęcają. Kiedy patrzę na wykres głównych par walutowych, aż trudno uwierzyć, że tak mało istotne wydarzenia w skali świata jak przepychanki słowne pomiędzy „liderami” włoskiej polityki, są w stanie zdezorientować większość inwestorów, co wyraża się w trwającej wciąż konsolidacji.

Trudno pogodzić się z sytuacją, kiedy jawnie kpiący ze swojego elektoratu Silvio Berlusconi, przysłania swoją osobą znacznie istotniejsze od niego samego procesy gospodarcze, trwające aktualnie na świecie. „Gwiazdą” wczorajszego dnia był także sam Ben Bernanke, który spowiadał się przed dziennikarzami ze swoich zamiarów w kontekście programu skupu obligacji oraz wycofania pieniędzy z QE

Dzisiejsza sesja na rynkach finansowych skupi uwagę inwestorów na danych ekonomicznych płynących z niemieckiej oraz amerykańskiej gospodarki. Informacje docierające z rynku pracy tych gigantów, powinny znacząco podgrzać atmosferę na rynkach walut, przezwyciężając, mam nadzieję, spektakl serwowany przez włoskich polityków. Oby skończył się jak najszybciej.

Maciej Jędrzejak