Ponieważ Wall Street odrobiła początkowe straty w całości, również inwestorzy w Europie będą chcieli otrząsnąć się z wczorajszej końcówki notowań.

W czwartek inwestorzy dali się zaskoczyć prezesowi ECB, Mario Draghiemu. Do czasu jego konferencji na giełdach trwało odbicie po wcześniejszych spadkach, ale Draghi nieoczekiwanie oświadczył, że umacniające się euro może wpłynąć na inflację w strefie euro. Dla inwestorów taka zaowalowana interwencja słowna okazała się zaskakująca, ale skuteczna na rynku walutowym.

Na giełdach podziałała jak zimny prysznic i indeksy powędrowały na południe. Impuls został wzmocniony przez dane z USA, gdzie wydajność pracy spadła o 2 proc. w IV kwartale, a jednocześnie koszty pracy skoczyły o 4,5 proc. To także jest mieszanka, która może wskazywać na zagrożenie inflacją.

Dlatego S&P zaczął dzień od spadków pogłębiając popłoch na rynkach europejskich, wpatrzonych zresztą także w polityków unijnych, którzy wciąż nie mogą porozumieć się w sprawie budżetu.

S&P spadł poniżej poziomu 1500 pkt, ale w trakcie dnia stopniowo odrabiał straty dzięki informacjom ze strony spółek. Między innymi dzięki sugestiom Apple, które zapowiedziało wypłatę część posiadanej gotówki (bagatelka 130 mld EUR, czyli jedną trzecią własnej kapitalizacji)
do akcjonariuszy. Nie tylko Apple ma po ostatnim kryzysie wolne zasoby gotówkowe, które nie trafiły na inwestycje. S&P ostatecznie zakończył dzień spadkiem o 0,2 proc., odrabiając od dołka sesji 0,7 proc.

W Azji przeważały dziś zwyżki zafundowane przez dane z Chin, gdzie styczniowy eksport wzrósło 25 proc., a import o 28,8 proc. Ekonomiści oczekiwali wzrostu odpowiednio o 17,5 i 23,5 proc. Duża część z tej poprawy pochodzi z kalendarza – tegoroczny styczeń miał w Chinach o pięć dni roboczych więcej, ale inwestorom nie przeszkadzało to w zakupach akcji dziś rano. Indeks w Szanghaju wzrósł o 0,6 proc., a w Seulu o 1 proc. Natomiast korekta dopadła parkiet w Tokio, gdzie indeks spadł o 1,8 proc.

Można założyć, że nastroje w Europie będą rano dobre, głównie dzięki odbiciu w USA i danom z Chin. Bo już dane z Niemiec opublikowane dziś rano, wskazują na topniejącą nadwyżkę w handlu zagranicznych (spowolnienie eksportu). Liczyć się będą także doniesienia z Brukseli, gdzie sytuacja wciąż wydaje się daleka od rozwiązania.

Emil Szweda