Rosnące wskaźniki PMI w Niemczech i strefie euro nie pobudziły byków do większej reakcji. Handel na naszym kontynencie toczył się niemrawo, a indeksy stały niemal w miejscu.

Po raz pierwszy od dłuższego czasu z europejskiej gospodarki napłynęły wyraźnie lepsze sygnały. Wskaźniki aktywności w przemyśle i usługach znacząco wzrosły w przypadku Niemiec i strefy euro. Niechlubnym wyjątkiem w tym towarzystwie okazała się Francja, gdzie wskazania były gorsze niż poprzednio i słabsze niż oczekiwano. Jednak w czwartek inwestorzy sprawiali wrażenie zupełnie niezainteresowanych informacjami makroekonomicznymi. Dopiero po pewnym czasie dało się odczuć umiarkowanie pozytywną reakcję.

Handel na głównych giełdach naszego kontynentu zaczął się od spadku indeksów po 0,3-0,5 proc. Jedynie londyński FTSE wystartował na plusie. W ciągu dnia sprawował się też zdecydowanie lepiej niż pozostałe parkiety, rosnąć o 0,6 proc. CAC40 oznaki życia wykazywał jedynie do południa. Później trzymał się w pobliżu środowego zamknięcia. Jeszcze mniejszą zmiennością charakteryzował się DAX, który wręcz przykleił się do wartości z poprzedniego dnia. Dopiero pod koniec sesji oba wskaźniki zyskiwały po około 0,3 proc.

Powodem tego „wybuchu” optymizmu były dane zza oceanu. Liczba wniosków o zasiłek dla bezrobotnych wyniosła 330 tys. i była o 25 tys. niższa niż się spodziewano oraz o 5 tys. mniejsza niż poprzednio. Później bardzo pozytywnie zaskoczył wskaźnik aktywności amerykańskiego przemysłu. Wzrósł on z 54 do 56,1 punktu. Oczekiwano jego niewielkiego spadku. Ten odczyt kontrastuje z niedawno podanymi wskaźnikami Fed z Richmond i Filadelfii, które mocno spadły.

Po kilku dniach mocnych wzrostów spadkowej korekty doświadczał indeks w Atenach. Po południu tracił ponad 2,5 proc. Bardzo dobrą passę kontynuował natomiast wskaźnik giełdy w Sofii, rosnąc o ponad 2 proc.

Scenariusz wydarzeń na warszawskim rynku był niemal identyczny, jak we Frankfurcie. Różnice widać było jedynie w pierwszych godzinach handlu. Nasze główne indeksy zaczęły dzień po około 0,1 proc. nad kreską, po czym szybko spadły i równie szybko powróciły plus. Reszta dnia przebiegała w sennej atmosferze i przy minimalnych zmianach.

W gronie blue chips można było jednak zanotować kilka ciekawszych ruchów. Rano po ponad 1 proc. traciły akcje BRE i JSW. Te pierwsze z czasem wyszły na niewielki plus, a w drugim przypadku skala spadku zmniejszyła się o połowę. W odwrotnym kierunku ewoluowały notowania papierów Tauronu. Po niewielkiej poranne zwyżce po południu szły one w dół o prawie 2 proc. Korektę kontynuowały zniżkujące o 0,5-0,6 proc. akcje PZU. Minął szok po sprzedaży przez Skarb Państwa i BGK akcji PKO. W czwartek zyskiwały one kilka dziesiątych procent. Pod koniec dnia podaż przycisnęła na rynku akcji Bogdanki. Traciły one ponad 1,5 proc. Na szerokim rynku uwagę zwracał ponad 8 proc. skok akcji Redanu, przekraczający 5 proc. wzrost notowań Mostostalu Warszawa i rosnące chwilami o 10 proc. walory IDM.

Pierwsze minuty sesji na Wall Street przyniosły spore zróżnicowanie sytuacji w poszczególnych segmentach rynku. Dow Jones rósł o 0,2 proc., S&P500 niemal nie zmieniał swej wartości, zaś Nasdaq zniżkował o 0,7 proc. Z czasem te różnice się zmniejszały, jednak wskaźnik rynku technologicznego pozostawał na minusie, głównie za sprawą mocno przecenianych papierów Apple.

Na godzinę przed końcem handlu w Warszawie indeks naszych największych spółek zyskiwał 0,2 proc., WIG rósł o 0,1 proc., podobnie mWIG40, a wskaźnik najmniejszych firm trzymał się w okolicach środowego zamknięcia. Obroty wynosiły 1,2 mld zł, z czego ponad 700 mln zł przypadało na papiery PKO.