Najgorsze do 2005 roku dane o sprzedaży detalicznej potwierdziły wcześniejsze obawy dotyczące gwałtownego hamowania polskiej gospodarki, dając dziś dodatkowy argument do przeceny złotego. Stracił on przede wszystkim w relacji do euro.

W pewnym momencie trzeba było za nie zapłacić 4,1955 zł. To najwyższy kurs od początku września ub.r. Umiarkowane nastroje na europejskich giełdach i wzrost kursu EUR/USD uchroniły złotego jednak przed większą przeceną.

W grudniu roczna dynamika sprzedaży detalicznej w Polsce nieoczekiwanie była ujemna i ukształtowała się na poziomie -2,5%, po tym jak jeszcze w listopadzie rosła o 2,4%. To nie tylko najgorszy wynik od 2005 roku, ale też dane znacznie gorsze od rynkowych prognoz. Konsensus zakładał bowiem dodatni wynik na poziomie +1,4% R/R.

Raport o sprzedaży, podobnie jak wcześniejsze dane o produkcji przemysłowej, a także opublikowane dziś dane z rynku pracy (w grudniu bezrobocie wzrosło do 13,4% z 12,9%), sugerują dużą skalę spowolnienia gospodarczego, wskazując jednocześnie na konieczność kontynuowania obniżek stóp procentowych. Po tak niepokojących sygnałach inwestorzy mogą zacząć się zastanawiać nad koniecznością obcięcia stóp nie tylko w lutym (to praktycznie jest przesądzone), ale również w marcu. Taki scenariusz tymczasem jeszcze nie został zdyskontowany przez rynek walutowy.

Dzisiejsze wzrosty EUR/PLN i USD/PLN w żaden sposób nie zmieniają układu sił na wykresach tych par. Jedynie zbliżają kursy do znaczących poziomów oporów, czyli 4,1910-4,2162 zł na euro oraz okolice 3,17 zł na dolarze. Ich przełamanie jest możliwe, ale będzie wymagało wyraźnego pogorszenia się nastrojów na rynkach globalnych. Jeżeli ten warunek nie zostanie spełniony najbliższe dni mogą przynieść lekkie umocnienie złotego.

O godzinie 16:22 kurs EUR/PLN testował poziom 4,1896 zł, a USD/PLN 3,1360 zł. W piątek notowania obu par będą pochodną dzisiejszego zamknięcia sesji na Wall Street oraz tego jakie dane napłyną z Niemiec (indeks Ifo).

Marcin R. Kiepas