Środa oznaczała początek publikacji kwartalnych raportów ze strony największych amerykańskich banków. Mocno zaskoczył Goldman Sachs i JP Morgan. Poprawiła się sytuacja na rynku w Warszawie, podczas gdy na rynku walutowym dalej osłabiało się euro.

Po wczorajszych wstępnych prognozach niemieckiego urzędu statystycznego, w środę projekcję dynamiki PKB w 2013 r. do poziomu 0,4 proc. obniżyło ministerstwo gospodarki. Ciekawsza jednak okazała się wypowiedź odchodzącego szefa Eurogrupy, Jean-Claude Junckera, który niespodziewanie stwierdził, że euro jest zbyt wysoko wyceniane, a trend aprecjacyjny z drugiej połowy 2012 r. zagraża gospodarce strefy euro. Do tych słów zdążył się odnieść Ewald Nowotny z EBC twierdząc, że umocnienie euro nie jest obecnie istotnym problemem.

W samej strefie euro dzisiejszy odczyt dynamiki inflacji HICP potwierdził to, co wielokrotnie powtarzał Mario Draghi w ostatnich miesiącach, a mianowicie że wzrost cen nie stanowi obecnie zagrożenia. Wspomniany odczyt za grudzień okazał się zgodny z oczekiwaniami i równy poziomowi z listopada, czyli 2,2 proc. r/r.
Analogiczny publikacja miała miejsce w Stanach Zjednoczonych, gdzie dynamika inflacji CPI wyniosła 1,7 proc. r/r w grudniu (1,8 proc. r/r prog). Natomiast produkcja w przemyśle wzrosła o 0,3 proc. m/m, zgodnie z prognozami rynkowymi. Jednocześnie indeks nastrojów na rynku nieruchomości przygotowywany przez NAHB utrzymał się na poziomie 47 pkt, czyli najwyżej od kwietnia 2006 r.

Kurs EUR/USD jeszcze we wtorek zdołał odbić się od oporu 1,3330 USD i ostatecznie zniżkował do 1,3256 USD. Swój udział miała w tym wspomniana wypowiedź Junckera, ale i bez tego rynek stworzył korzystne warunki do korekty. Do rozwinięcia ruchu potrzebne jest z kolei przebicie 1,3245 USD, który to stanowi najbliższy istotny poziom wsparcia. Na razie udało się skorygować ok. 38,2 proc. ostatnich wzrostów, więc pole do pogłębienia spadków z pewnością istnieje, lecz dla podtrzymania tendencji wzrostowej nie powinny one sięgać poniżej 1,3150 USD w pesymistycznym przypadku.

Na rynku akcji w Warszawie nastąpiła poprawa sytuacji, gdyż indeks WIG20 koryguje wtorkowe spadki i powrócił do poziomu 2550 pkt. Należy jednak do tego ruchu podchodzić z ostrożnością, gdyż ruchy powrotne są dość częstym zjawiskiem po pokonaniu ważnych wsparć, więc wczorajszy ruch można by uznać za fałszywy w przypadku powrotu w okolice 2600 pkt. Równie ciekawa sytuacja zarysowała się w segmentach małych i średnich spółek. Indeks mWIG40 konsoliduje się pod poziomem 2600 pkt i głównym zadaniem na kolejne sesje jest zanegowanie pesymistycznej wymowy podwójnego szczytu przy 2625 pkt. Najlepiej prezentuje się indeks sWIG80, który zdołał pokonać kluczowe opory z I kwartału 2012 r. (10 550 pkt) i udanie utrzymuje dotychczasowe zdobycze.

Za oceanem ukazały się oczekiwane wyniki banków Goldman Sachs oraz JP Morgan. Pierwszy z nich pokazał wyniki znacznie powyżej oczekiwań, gdyż najwięksi optymiści spodziewali się 4,8 USD zysku netto na akcję, podczas gdy bank osiągnął 5,6 USD na akcję. Warto dodać, że rok temu zysk na akcję wyniósł 1,84 USD. JP Morgan także zdołał przebić prognozy, lecz w mniejszym stopniu. Zysk na akcję wyniósł 1,39 USD przy oczekiwaniach na poziomie 1,22 USD (0,9 USD w IV kwartale 2011 r.). Oddziaływanie tych rewelacji w skali całego rynku jest ograniczone i indeks S&P 500 kontynuuje wąską konsolidację przy 1470 pkt, która przybrała kształt klina. Jutro wyniki opublikuje Bank of America i Citigroup, natomiast w piątek Morgan Stanley.

Sebastian Trojanowski