Dane z USA, jakie napłynęły po południu (inflacja CPI, napływ kapitałów netto, oraz najważniejsza produkcja przemysłowa) zgodnie z rannymi podejrzeniami, nie stały się mocnym impulsem do dalszego umocnienia dolara.

Słowa szefa gabinetu premiera Abe (Suga), iż japoński rząd nie pracuje i tym samym nie planuje w najbliższym czasie wydać oficjalnego komunikatu w kwestii wyraźnego osłabienia się jena na przestrzeni ostatnich tygodni, a także wypowiedzi niemieckiego ministra gospodarki (Roeslera), w których dał od do zrozumienia, iż nie podziela zbytnio obaw szefa Eurogrupy dotyczących kursu euro (zobaczymy, czy inni rzeczywiście myślą podobnie), sprawiły, iż „werbalny” impuls na rynku jena (umocnienie), oraz euro (osłabienie), stracił na znaczeniu w kolejnych godzinach handlu w środę.

W efekcie EUR/USD nie zdołał nawet wejść w obszar wsparcia 1,3220-50, co zwiększa w nadchodzących kilkunastu godzinach prawdopodobieństwo powrotu ponad poziom 1,3330. Czynnikiem, który mógłby to zmienić mogłyby okazać się kolejne wypowiedzi europejskich oficjeli krytyczne wobec euro (niezależnie od tego, iż mają one niewielkie znaczenie w przełożeniu na rzeczywiste działanie), czy też spekulacje związane z możliwością obniżenia ratingu, któregoś z państw strefy euro (Francja, Hiszpania, Włochy).

Marek Rogalski