Piątkową sesję indeks CRB zakończył wzrostem o symboliczne 0,04% do poziomu 296,66 pkt., jednak na rynkach towarowych bynajmniej nie było wtedy spokojnie. Niewielka dynamika surowcowego indeksu jest bowiem wypadkową gwałtownego wzrostu notowań zbóż oraz zniżki notowań niemal wszystkich pozostałych towarów.

W centrum uwagi:
• USDA przypomina o niewielkich zapasach zbóż
• Więcej ropy płynie ropociągiem Seaway

USDA przypomina o niewielkich zapasach zbóż

Niewątpliwą gwiazdą piątkowej sesji były zboża, co wynikało z opublikowanego tego dnia raportu amerykańskiego Departamentu Rolnictwa (USDA), dotyczącego produkcji i zapasów zbóż w USA i na świecie (więcej na ten temat piszę w raporcie tygodniowym z minionej soboty). Najważniejszą informacją zawartą w tej publikacji były niepokojące dane dotyczące zapasów kukurydzy i pszenicy, które zaskoczyły rynek, nawet pomimo wcześniejszych ostrożnych prognoz.

USDA przypomniał tym samym, że sytuacja po stronie podaży na amerykańskim rynku zbóż pozostaje napięta, na co wpływ miały ubiegłoroczne susze w Stanach Zjednoczonych. Fakt, że w ostatnich tygodniach ceny kukurydzy, pszenicy i soi znajdowały się pod dużą presją podaży, wynika z oczekiwań, że ten rok przyniesie rekordowe zbiory zbóż, co pozwoli odbudować nikłe zapasy. Jednak nadal warunki pogodowe mają niebagatelny wpływ na to, czy ten scenariusz się zrealizuje. Najbliższe miesiące będą szczególnie istotne w kontekście żniw w Brazylii i Argentynie, bowiem te mają się rozpocząć w marcu.

W piątek notowania kukurydzy wzrosły o ponad 1,5%, a dzisiaj cena tego zboża kontynuuje ruch w górę. Obecnie za 100 buszli kukurydzy trzeba zapłacić ponad 720 USD. Wprawdzie notowania tego zboża pokonały w ten sposób opór w rejonie 714-715 USD za 100 buszli, jednak i tak dużo istotniejszą barierą dla popytu jest linia średnioterminowego trendu spadkowego, umiejscowiona obecnie w okolicach 735 USD za 100 buszli. Pokonanie tej bariery stworzyłoby pole do wzrostu notowań kukurydzy do rejonu 768 USD za 100 buszli – jednak na razie o bieżących zwyżkach można myśleć jedynie w kategoriach technicznej korekty zwyżkowej.

Więcej ropy płynie ropociągiem Seaway

Tymczasem na rynku ropy naftowej najważniejszym wydarzeniem w piątek była informacja o ponownym uruchomieniu ropociągu Seaway, transportującego nadwyżkę ropy naftowej ze środkowej części Stanów Zjednoczonych w rejon Zatoki Meksykańskiej. Obecnie ropociąg ten ma transportować 400 tysięcy baryłek ropy dziennie, a więc niemal trzy razy więcej niż jeszcze na początku tego roku (150 tysięcy baryłek). Seaway został zamknięty 2 stycznia w celu przeprowadzenia tych zmian.

Zwiększenie przesyłu ropy naftowej przez ropociąg Seaway ma być przeprowadzane wieloetapowo, bowiem w Stanach Zjednoczonych dużym problemem są spore zapasy surowca. Nadwyżka zapasów występuje m.in. w monitorowanej przez Departament Energii miejscowości Cushing w stanie Oklahoma, gdzie ilość nagromadzonej ropy naftowej przewyższa możliwości jej przerobu przez najbliższe rafinerie. Duże zapasy surowca w USA niezmiennie wpływają także na wysoki dyferencjał Brent-WTI.

Właściciele ropociągu – firmy Enbridge i Eneterprise Product Partners – już w ubiegłym roku zapowiedzieli, że obecne zwiększenie przepływu ropy przez Seaway to dopiero początek zmian. W pierwszym kwartale 2014 r. ilość transportowanej tą drogą ropy ma sięgnąć 850 tysięcy baryłek dziennie, co ma być rezultatem dobudowy kolejnego równoległego ropociągu. Na rynku spekuluje się, że ten cel może być osiągnięty nawet w tym roku, bowiem joint venture Enbridge i EPP pracuje nad ropociągiem Seaway w szybkim tempie.

Póki co inwestorzy nie przejęli się zbytnio faktem zwiększenia przepływu ropy przez Seaway. Wprawdzie w piątek zaobserwowaliśmy delikatny spadek notowań ropy WTI, jednak już dzisiaj cena surowca jest stabilna w rejonie 94 USD za baryłkę. Rejon, w którym obecnie poruszają się notowania ropy, jest ważnym rejonem oporu – najbliższa techniczna bariera do okolice 94-95 USD za baryłkę.

Dorota Sierakowska